Mszana Dolna: Hojni pomocnicy św. Mikołaja

Radość z otrzymanych od najbardziej kochanego świętego - biskupa z Miry, św. Mikołaja pewnie jeszcze w wielu domach trwa, a zatem nie jest za późno napisać o wizycie hojnego biskupa w naszym mieście. Gości u naszych milusińskich od niepamiętnych czasów, ale od trzech lat wizyty św. Mikołaja w Mszanie Dolnej mają wyjątkowy charakter, bowiem obdarowuje tych, którzy z różnych przyczyn w latach minionych z Nim się nie spotykali. Trzy lata temu mszańscy radni tworzący Komisję Zdrowia i Spraw Socjalnych wpadli na pomysł, by zorganizować wielkie spotkanie ze św. Mikołajem. A jeśli ma być wielkie, to i przygotowań do niego ogrom.
W pierwszej kolejności trzeba było stworzyć listę gości św.Mikołaja - tu z pomocą pośpieszyły dyrektorki szkół i przedszkoli, kierowniczka MOPS-u i szkolni pedagodzy. Tak było trzy lata temu, dwa i w roku obecnym. Dzieci oczekujących 6 grudnia, często niestety bez szczęśliwego finału, także w naszym mieście, wcale nie ubywa.
Dość powiedzieć, że najmłodszy uczestnik piątkowego spotkania ze św. Mikołajem miał zaledwie 7 miesięcy, a cała lista zawierała 250 nazwisk dzieci z naszych, mszańskich (miejskich) rodzin. Nie zapomniano o osobach niepełnosprawnych - w tej grupie limitu wiekowego nie było, a zatem mikołajowe podarunki otrzymali mali, ale i osoby dorosłe zrzeszone w mszańskim kole PSOUU.
Rozmach "miejskich mikołajek" z roku na rok rośnie - musi więc rosnąć również ilość ludzi przygotowujących imprezę. W tym roku radnych ze wspomnianej wyżej komisji zdrowia, wsparli także inni rajcowie. Wsparły też tę szlachetną akcję instytucje samorządowe - MOK, MOPS, Urząd Miasta, ale co bardzo cieszy, z każdym rokiem poszerza się grono osób i firm prywatnych. Dobroć, jeśli ma zachować swoją szlachetność, winna pozostać anonimowa - niech wystarczy jedynie liczba osób prywatnych - właścicieli naszych lokalnych firm i przedsiębiorstw, którzy na różny sposób i w gotówce, i w naturze "dołożyli" do czerwonego worka z prezentami. Lista tych dobrych i szlachetnych ludzi zawiera ponad 80 nazwisk! A wartość podarków w tym roku to kilkanaście tysięcy złotych!
Trzeba wymienić jednak tych, którzy w organizację spotkania ze św. Mikołajem angażowali się bezpośrednio - aż 31 wolontariuszy - uczniów Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. Józefa Marka. Wszyscy w bajkowych kreacjach. Swoją cegiełkę mają w tym wydarzeniu także wychowankowie MOW-u im. ks. Karola Wojtyły. Pod kierunkiem swoich nauczycieli reperowali niektóre mechaniczne "urazy" zabawek przeznaczonych na podarunki. Także mszańscy maltańczycy nie odmówili pomocy i czuwali nad bezpieczeństwem imprezy, a tę gościła dyr. Halina Bubiłek z ZSP z ul. Marka (dawny, popularny "ogrodnik") Czas oczekiwania na Gościa z niebios umilili zaproszonym młodzi aktorzy z MOK-u - spektakl pt. "Dwie Dorotki" przyjęto gorącymi oklaskami. Podobnie jak w latach minionych, do akcji włączyli się siatkarze - nie tylko MGKS Mszanka, ale i drużyn z okolicznych miejscowości, m.in . ze Słopnic, a nawet z Krakowa. Do Mszany przyjechali dobrze się bawić na parkiecie, ale przyświecał im szczytny cel: dać radość najmłodszym, do których los rzadko się uśmiecha i dlatego siatkarze również "dorzucili" do wielkiego worka z podarkami.
Na widowni dało się zauważyć "uzbrojonych" po zęby policjantów - spokojnie, nie mieli zamiaru nikogo aresztować, ani też nie przewidywali żadnej interwencji. Na spotkanie ze św. Mikołajem przywieźli "kolegę po fachu" - popularnego inspektora Wawelka. Wielki, niebieski stwór hasał między dzieciakami, dokazywał i zachęcał do wspólnej zabawy, wspierając prowadzącego imprezę dyr. MOK-u Piotra Armatysa. Napięcie rosło - świątecznie przystrojona sala gimnastyczna wypełniła się po brzegi. Mniejsi i więksi, starsi i młodsi - za chwilę wszyscy mieli spotkać się ze św. Mikołajem, a ten 6 grudnia miał ręce pełne roboty.
Wreszcie rozległy się dzwonki - z każdą sekundą głośniejsze. Najpierw w drzwiach sali pojawiły się odziane w biel skrzydlate anioły, a chwilę później Ten, którego wszyscy tego wieczora tęsknie wyczekiwali - św. Mikołaj. Gość szybko przeszedł do rzeczy, czyli do rozdawania podarunków. Jedni biegli po nie z prędkością światła, innych trzeba było zanieść na rękach, bo najzwyczajniej bliskiego spotkania z brodatym i o ciemnej twarzy Gościem, sobie nie życzyli, a jeszcze inni prawie nie oddychając, szybko paczkę zabierali i czmychali na bezpieczne kolana mamusi lub babci. Ale byli i tacy, którzy po mikołajowe prezenty przyjechali na wózkach - ich radość i uśmiech był najpiękniejszą chyba nagrodą dla organizatorów. Za rok św. Mikołaj też przyjdzie do czekających z utęsknieniem na niego i też przyniesie prezenty - na przygotowanie spotkania mamy prawie cały rok. A zatem - do zobaczenia!
Źródło: www.mszana-dolna.eu