Dzień pierwszego listopada to przede wszystkim czas, w którym „zaglądamy” do nieba. Kościół proponuje nam radość z każdego człowieka, który przez swoje życie, a przede wszystkim przez Bożą łaskawość, po śmierci znalazł się w niebie. Są to wszyscy kanonizowani i beatyfikowani, ale są to także z pewnością liczni nieznani święci.
W ten dzień proponuję podjąć „niebiańską refleksję”. Zastanówmy się, kto z moich bliskich, znajomych, a już zmarłych żył święcie tu na ziemi? Z kolei, czy ja miałbym dziś szansę na niebo?....
Dlaczego mamy się cieszyć z pełnego ludzi nieba? Bo skoro dążę do niego i skoro tam ma być niekończące się szczęście, to znaczy, że im więcej nas tam będzie, tym ono będzie jeszcze większe. Poza tym spójrzmy – troszczymy
się tu na ziemi o wszystko: o zdrowie, o pieniądze, o tzw. pomyślność, ale często powtarzamy „to przeminie”. No więc, czy troszczymy się wystarczająco o to, co nigdy nie przeminie? - o niebo.
I ostatnia myśl. Czego szukać tu na ziemi, by dążyć do nieba? Świętości. Kiedyś usłyszałem takie zdanie: „by się zbawić, nie wystarczy być dobrym, trzeba być świętym”…… Zdaje się, że to jest wyzwanie dla dzisiejszej zatopionej w powierzchownej empatii cywilizacji ……..
Autor: Ks. Robert