Rodzice, naukę zacznijcie od siebie!

Jeszcze dekadę temu Internet w Polsce był swego rodzaju nowinką techniczną. Zachwycał i zadziwiał, ale dostęp do niego mieli nieliczni. Dziś jest na tyle powszechny, że stał się niebezpieczny, w  szczególności dla naszych dzieci, które poruszają się w nim coraz swobodniej. Zalety korzystania z sieci są oczywiste. Sam Michael Dell, twórca jednej z największych na świecie firm produkujących komputery osobiste powiedział, że lepsza od Internetu byłaby tylko telepatia. Mimo to, każdy z nas powinien uświadomić sobie, że sieć internetowa niesie za sobą nie tylko same zalety, ale również niebezpieczeństwa. Jeszcze do niedawna, bardzo często można było spotkać się z podziałem na tzw. świat realny oraz świat wirtualny. Obecnie badacze Internetu zaczęli to rozróżnienie uznawać za nieadekwatne, zwłaszcza w przypadku młodych ludzi, którzy niezwykle szybko i łatwo chłoną nowe technologie. - Nie ma czegoś takiego jak świat wirtualny. Internet wszedł do świata rzeczywistego – podkreśla dr Marek Robak, wykładowca UKSW i badacz komunikacji w Internecie. Podobnego zdania jest hiszpański socjolog Manuel Castells, który stwierdził:  - W sieci nie ma rzeczywistości wirtualnej. Mamy wirtualność rzeczywistą. Zmiany w Internecie, jego popularność i powszechność spowodowały, że coraz częściej to „dobro techniki” staje się zagrożeniem, które czyha przede wszystkim na najmłodszych. Jak podają statystyki, przeciętny czas spędzany przez dziecko w Internecie wynosi 2,5 h dziennie, a jego pierwszy kontakt z siecią ma miejsce między 7. a 11. rokiem życia. Trzy czwarte dziecięcej populacji przyznaje, że korzysta z Internetu codziennie, a 80 procent dzieci w wieku 9-12 lat posiada profil na portalu społecznościowym. Ciekawe dane prezentuje dr Piotr Plichta, badacz agresji elektronicznej wśród dzieci i młodzieży. Zauważył on, że istnieje swego rodzaju rozwarstwienie wśród użytkowników sieci. Aż co czwarty uczeń ostatniej klasy gimnazjum prowadzi swoją stronę internetową lub blog. Dla porównania, podobną działalność prowadzi jedynie 5,8 proc. dorosłych. Niepokojące informacje płyną z kolejnych zestawień dra Plichty. 37,8 procent gimnazjalistów nudzi się, gdy nie ma dostępu do sieci przez jeden dzień (przyznaje się do tego 8 proc. dorosłych). Aż 45,7 proc. dzieci zauważa, że coraz dłużej przesiaduje przed komputerem, natomiast co trzeci młody internauta obawia się skontrolowania przez dorosłych tego, co robi w Internecie. Zagrożenia, które mogą napotkać dzieci w sieci można podzielić na trzy kategorie: niewłaściwe relacje międzyludzkie (agresja i przemoc), zaburzenia w sferze seksualności (pornografia) oraz problemy w ustalaniu hierarchii wartości i indoktrynacji. Dodatkowym zagrożeniem jest tzw. kompulsja sieciowa czyli uzależnienie. Agresja i przemoc w Internecie to nie tylko treści, które je wprost propagują, ale również tzw. cyberbullying, czyli przemoc rówieśnicza. Najczęściej przejawia się ona poprzez różne wpisy na forach internetowych oraz portalach społecznościowych. Coraz częściej przybiera również formę publikacji „niefortunnych” zdjęć oraz filmów, które mogą kogoś kompromitować i być przyczyną drwin, wyśmiania a nawet wyłączenia z grupy. Jak twierdzi dr Marek Robak, jest to spowodowane faktem, iż „dzieci nie wyłapują różnic między sferą prywatną a publiczną”. Praktycznie w każdym przypadku przemoc rówieśnicza dotyczy kogoś słabszego, najczęściej ze względu na wiek, upośledzenie, chorobę lub uzależnienie. Nowym zjawiskiem jest przemoc internetowa wobec osób ze świata mediów. Coraz popularniejsze stają się nieprzyzwoite i niekulturalne komentarze względem tzw. celebrytów oraz „antyfanowskie” strony. Agresja internautów pojawia się również pod względem idei i grup (np. religijnych), a także osób napotkanych w sieci zupełnie przypadkowo. Kolejnym bardzo ważnym zagrożeniem, które napotykają użytkownicy Internetu jest pornografia, która powoduje destrukcję moralną młodego człowieka. Badacze potwierdzają, że kontakt z treściami erotycznymi jest największym zagrożeniem dla dzieci i młodzieży. Jak twierdzą specjaliści, sięganie po nieprzyzwoite treści jest podyktowane ciekawością i chęcią poznania własnej seksualności oraz stymulacji, która bardzo często przemienia się w lawinę prowadzącą do odwrażliwienia. Według Gemius, agencji badającej Internet, strony erotyczne znajdują się w pierwszej dwudziestce najpopularniejszych kategorii tematycznych wyszukiwanych w sieci. Masa zagrożeń czekająca na najmłodszych w Internecie obliguje nas do chronienia ich przed negatywnymi skutkami korzystania z komputera. Dr Piotr Plichta wymienia pięć działań, które każdy rodzic powinien podjąć. Przede wszystkim chodzi o ochronę aktywną oraz bierną, czyli rozmowy z dzieckiem na temat tego, co robi ono w Internecie a także o przebywanie w pobliżu, aby w przypadku zagrożenia móc reagować. Dobrą formą ochrony rodzicielskiej są restrykcje czasowe. Plichta zaleca, aby korzystać z Internetu tylko wtedy, gdy mamy jakiś konkretny cel. Przestrzega przed popadnięciem w tzw. stan flow, czyli pochłonięcia przez sieć i zatracenia poczucia czasu. Istotne są również wspólne (dzieci i rodziców) internetowe aktywności. Jednym z najpopularniejszych zabezpieczeń rodzicielskich są oprogramowania filtrujące i blokujące niewłaściwe treści. Te na pozór bardzo przydatne rozwiązania technologiczne, nie zawsze są skuteczne. Specjaliści uważają, że 15-letniemu dziecku, obejście filtrów i blokad w komputerze zajmie około 10 minut. Paradoksalnie, jak podaje dr Plichta, dzieci, które miały zainstalowane aplikacje ograniczające niewłaściwe treści, częściej doświadczały któregoś z zagrożeń internetowych w porównaniu z tymi, które nie posiadały ich w swoim sprzęcie. Pozwalając naszym dzieciom na korzystanie z Internetu, musimy pamiętać, że rozwiązania techniczne nie zastępują rozwiązań wychowawczych. Jak mówi dr Marek Robak:  -Powinniśmy nauczyć nasze dzieci bycia świadomymi i aktywnymi obywatelami świata wirtualnego, ale naukę rozpocząć od samych siebie.

Paweł Ozdoba

Źródło: www.pch24.pl