Między sushi, tabletem a bigosem

Z Arturem Wrońskim, właścicielem krakowskiej restauracji „Chimera”, rozmawia Arkadiusz Stelmach.Myślę że szczytem kuchni Polskiej – chyba już nieosiągalnym – był wiek XIX. Połączenie niezwykłego wysublimowania z nowymi zdobyczami techniki. Narodowa potrawa numer jeden to pizza. Dopiero na drugim będzie „jakieś mięsko i ziemniaczki”, na trzecim kebab, a dalej sushi! - mówi Artur Wroński, właściciel krakowskiej restauracji „Chimera”.
Działa Pan w branży restauracyjnej już od dwudziestu jeden lat. Czy uważa Pan, że Polacy dobrze jedzą? – Nigdy dotąd nie jedliśmy tak łatwo, tanio i rozmaicie. Całą zimę widzę na półkach hipermarketu „świeże” szparagi sprowadzone z Peru albo mrożone filety z krokodyla. Kiedyś takie egzotyczne danie byłoby zarezerwowane dla pirata, a dziś każdy może poczuć się awanturnikiem. W dawnej Polsce tak wymyślne zakupy zdarzały się magnatom, na przykład, Radziwiłł „Panie kochanku” na potrzeby kampanii wyborczej sprowadzał ostrygi beczkami. Oczywiście, produkcja masowa niszczy jakość. Chciwość handlarzy nie zna granic. Dla zarobku tworzą sztuczne potrzeby, sięgają po pożądliwość już raczej nie ciała, a oczu – je się oczami, bo nasza cywilizacja to przede wszystkim obrazki. Stąd też czynności kuchenne otacza „magia”. Kucharze podobnie jak aktorzy czy sportowcy stają się gwiazdami. Wolter dzisiaj prowadziłby na pewno blog kulinarny. A jak wygląda polska kuchnia dziś? – Chyba nie ma dziś czegoś takiego. Możemy mówić ewentualnie o polskim smaku. Narodowa potrawa numer jeden to pizza. Dopiero na drugim będzie „jakieś mięsko i ziemniaczki”, na trzecim kebab, a dalej sushi! Jedzenie tej surowej rybki daje poczucie przynależności do lepszego świata, tak jak to było ongiś z pizzą czy sałatkami… A czy to wspomniane mięsko, na przykład kotlet, się pogorszyło? – W przydrożnych zajazdach i małomiasteczkowych pizzeriach (restauracja w małym mieście nosi na ogół nazwę pizzerii) podaje się schabowe o średnicy talerza. Taki schabowy raczej nie będzie dobry, ale jest wysmażony i sycący, stąd ci, którzy pamiętają PRL, cieszą się, że go mają – taniego i ogromnego.
Cały artykuł pod adresem: www.pch24.pl/miedzy-sushi--tabletem-a-bigosem,13715,i.html#ixzz2XJVBnfqt

Rozmawiał Arkadiusz Stelmach