Trenowali na mrozie, w okropnych warunkach, w salach gimnastycznych. Do dziś, choć zaliczają się do światowej czołówki, nie mają do dyspozycji kortów z prawdziwego zdarzenia. Droga do sukcesów Agnieszki Radwańskiej, Jerzego Janowicza i Łukasza Kubota była wyboista i pełna wyrzeczeń. To nie jest sport dla słabych ludzi - pisze "Gazeta Polska Codziennie".
Choć ciężko w to uwierzyć, nasi najlepsi tenisiści nie mają do dyspozycji ani jednego kortu z trawiastą nawierzchnią. – Po prostu nie ma takich w Polsce – wyjaśnia Janowicz. To niesamowite, że niemający gdzie trenować Polacy tak świetnie radzą sobie na tej nawierzchni. W osobliwy sposób tłumaczy to Kubot, najstarszy z tercetu polskich gwiazd Wimbledonu. – Przez brak odpowiednich kortów często trenowałem w sali gimnastycznej. Piłka po parkiecie „chodzi” bardzo szybko. To trochę przypomina grę na trawie. Pamiętam, że moja sala nie była pełnowymiarowa, więc przeważnie odbijałem piłkę spod ściany. Chyba dlatego teraz moją najlepszą stroną jest mocny return – uważa.
– Warunki? Makabra. Najbardziej pamiętam obskurny kort pod balonem w Łodzi, gdzie przychodziło mi trenować w zimie.Czasem temperatura spadała w środku poniżej zera. Swoją pracę trzeba było jednak wykonać – wspomina z kolei Janowicz.
Niewiele lepiej wyglądała sytuacja Radwańskiej. – Na pewno nie jest łatwo trenować w Polsce. Zawsze trzeba było kombinować, aby wszystko wyglądało tak, jak się założyło. Dla chcącego jednak nic trudnego – dodaje rezolutnie Radwańska. Isia od lat nie mogła się doprosić o budowę kortów. W pewnym momencie była nawet skłonna postawić odpowiednie boisko za swoje pieniądze. Nie udało się jednak osiągnąć porozumienia z miastem Kraków w sprawie przekazania gruntów i sprawa upadła.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
foto: Christopher Johnson; creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0/deed.en
Autor: Krzysztof Oliwa
Żródło: Gazeta Polska Codziennie