Wielkie gotowanie gulaszu i święto niżniańskich flisaków

Każdego lata, od roku 2008, spora grupa mieszkańców naszego miasta jedzie do Niżnej, zaś Słowacy z tej niewielkiej gminy oddalonej od Mszany Dolnej ok. 70 km, w rewanżu przyjeżdżają pod Lubogoszcz. Okazją do odwiedzin braci Słowaków są dwie plenerowe imprezy - Niżnianski Kotlik i Pltnicky Den, czyli w "wolnym" tłumaczeniu, wielkie gotowanie gulaszu i święto niżniańskich flisaków. W minioną sobotę (13 lipca) do Niżnej wybrała się prawie 40-to osobowa grupa mszaniaków. Przekrój wiekowy? Najmłodszą uczestniczką wyprawy na Słowację i zabawy przy kociołku była 16-to miesięczna Helenka, zaś najstarszymi uczestnikami Maria Antos i Julian Kasprzyk.
Humory od samego rana, jednym dopisywały, innych rozweselić się nie dało, ale najgorzej było z pogodą - ta straszyła od kilku dni. Nawet telefon do niżniańskiego starosty Jarosława Rosiny, który w rozmowie przekonywał, że na Słowacji nie pada i jest ciepło, wszystkich przekonać chyba nie zdołał? Spod mszańskiego magistratu grupa ruszyła w nastrojach mieszanych, wszak warzenie gulaszu w strugach deszczu łatwe i przyjemne nie jest. Z każdym kilometrem słońca na niebie było jednak coraz więcej, a wycieraczki naszego autobusu pracowały coraz rzadziej. W Niżnej deszcz już nie padał wcale, choć słońca było, jak na lekarstwo, ale kiedy pod kotłami buzuje ogień, to słońce konieczne już nie jest.
Mszańską grupę powitał sam Jarosław Rosina - gospodarz gminy Niżna. Choć wszyscy byli po śniadaniu w Polsce, czekały na nas zastawione stoły - wspaniałe owcze sery, ciasta i ciasteczka, kawa i herbata. Po kwadransie wszyscy byli syci i gotowi do pracy - przyjechaliśmy do Niżnej by się bawić, ale też spróbować kolejny już raz swoich sił w konkursie na najlepszy gulasz AD 2013. W mszańskiej grupie byli tacy, co to ugotować umieją tylko wodę na herbatę - ci od kociołka trzymali się z daleka. Jeszcze inni, pod przewodnictwem mecenasa Marka Panka, wybrali się na górującą nad Niżną, Ostrażicą. Z pozostałych wyłoniono "gulaszowy team" oraz kilkoro pomocników. Czasu za wiele nie było, bo na godz.13.00 organizatorzy zapowiedzieli koniec gotowania.
Do konkursowego gotowania gulaszu przystąpiło aż 27 zespołów - każdy dysponował kociołkiem pod którym już od rana palił się ogień. A składniki na gulasz? Chyba każda drużyna gotowała według własnego przepisu? Ekipa z Mszany miała za sobą doświadczenia z lat ubiegłych - wiedzieliśmy zatem czym możemy przypodobać się słowackim jurorom, bo trudno liczyć na jeden polski głos w tym gremium. W tym roku 27 gulaszowych próbek smakował sam przewodniczący Rady Miasta Adam Malec.
Smaku "mszańskiego" gulaszu pilnowały w tym roku same panie; Halina Krzysztofiak (UM), Teofila Latoś (Przedszkole nr 1) Danuta Śmieszek (USC) Krystyna Huber, Joanna Kotarba (radna RM), Jadwiga Józefiak i Janina Broczkowska. Robotami natury "cięższej" czyli pilnowanie ognia, a przede wszystkim mieszanie w kotle, było domeną męskiej części mszańskiej grupy. Tu prym wiedli przede wszystkim radni, panowie Adam Malec, Andrzej Dudzik z małżonką, ale także Władysław Broczkowski i Jan Szynalik. Kiedy im sił zabrakło, wielka łyżka trafiła w cztery, bardzo młode ręce - przypaleniu znakomitego gulaszu zapobiegały, jak mogły dwie Karolinki, koleżanki i uczennice mszańskiej "jedynki".
Podczas, gdy gulaszowe jury obradowało i próbowało każdą potrawę, na scenie pojawiały się słowackie zespoły. I tak można było potańczyć przy rytmach niżniaśkiej orkiestry dętej, posłuchać pięknych słowackich pieśni i ludowych przyśpiewek, ale byli i tacy, co podrygiwali przy dziecięcych, żywiołowych zespołach muzyki country. Dla oddechu na scenie pojawiła się dziewczęca grupa baletowa. Napięcie rosło - kontrolowane "przecieki" z biura jurorów donosiły, że spośród grup zagranicznych, nasza ekipa równych sobie nie miała (innych zagranicznych nie widzieliśmy!) Zatem, choć w tej kategorii I miejsce było pewne, Przewodniczący jury z namaszczeniem odczytywał wyniki - nagrodzono aż 12 zespołów.
Z każdą chwilą nasze szanse malały. Zdawaliśmy sobie sprawę, że o uznanie naszego gulaszu pod słowackimi podniebieniami będzie trudne. Aż tu nagle bomba wybuchła! Okazało się, że ostry i naprawdę znakomity w tym roku gulasz zdobył ilość punktów wystarczającą na zajęcie II miejsca! Nie wiemy i nie będziemy się doszukiwać, ile w tym werdykcie było słowackiej sympatii i gościnności, a ile uznania dla kulinarnych zdolności naszych pań. Fakty są takie, że po raz pierwszy trafiliśmy na pudło, zaś w nagrodę przywieźliśmy "ledowy" telewizor, który trafi do naszej biblioteki.
Już w najbliższą niedzielę będziemy gościć Słowaków z Niżnej w naszym mieście - przyjadą w mocnym składzie na czele ze starostą Jarosławem Rosiną. Umilą nam czas swoją muzyką i śpiewem. Zaś starosta obiecał, że będzie .... gotował! Pozostaje nam więc tylko zaprosić mieszkańców Mszany Dolnej w niedzielne popołudnie na stadion sportowy. Będzie dobra muzyka i dobre jadło, a jeśli pogoda będzie łaskawa, to i zabawa będzie przednia.
Źródło: www.mszana-dolna.eu