Mszana Dolna: Bezmyślność, czy...?

Uprzykrzają nam życie dziury w drogach, narzekamy na stan ich nawierzchni, dopominamy się u zarządców, by stale monitorowali to, co na nich się dzieje. I słusznie, ale najczęściej nasze oburzenie kierujemy na innych. Kiedy jednak nam zwracana jest uwaga, że postępujemy niewłaściwie, zapala się w nas święty ogień oburzenia. W minioną sobotę, przed południem, w wąską uliczkę ks. Józefa Stabrawy w Mszanie Dolnej wjechał potężny TIR - przywiózł ze Śląska zamówiony węgiel. Cel uświęca środki, pomyślał pewnie kierowca 45 tonowej ciężarówki. Nie raczył zauważyć skręcając z DK28 (ul.Marszałka Piłsudskiego) w ul. Jana Pawła II ograniczenia tonażu wjeżdżających w nią pojazdów do 10 ton. Do posesji na którą wiózł opał z ul. Leśnej wjechać szans nie miał - skorzystał więc z nowej uliczki, dopiero co odremontowanej. Na wstecznym biegu przemierzył ją od ul. Matejki aż po Leśną. A że długo ze Śląska jechał do Mszany, uznał że ta mało uczęszczana miejska uliczka, będzie na czas "proszonego" śniadanka, jak ulał pasować na parking. Jak pomyślał, tak zrobił. Ciężarówkę zamknął, drogę zablokował i na nic zdały się klaksony poirytowanych kierowców. Wszyscy przecież wiedzą, że Polak jak głodny, to zły. Już pojedzony, wycofał kolosem na podwórko i tą samą drogą odjechał na Śląsk. Ktoś z przechodzących ośmielił się zwrócić uwagę - do dziś żałuje, że to uczynił...