na podstawie wybranych fragmentów wspomnień i rozkazów cz.I
Na płytach przy Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie z wyrytymi nazwami pól bitewnych - owianych mianem wielkich – chwały oręża polskiego, widnieje napis:ŁOWCZÓWEK 24 XII 1914
Już niedługo zasiądziemy przy wigilijnym stole nakrytym śnieżnobiałym obrusem, przełamiemy się opłatkiem w gronie najbliższych i złożymy sobie życzenia, spożyjemy wspólnie tradycyjną wieczerzę, zaśpiewamy kolędy i obdarujemy się prezentami. Warto pamiętać w ten świąteczny czas, że 99 lat temu – całkiem niedaleko od naszych ciepłych wygodnych mieszkań i domów – na Pogórzu Rożnowskim, w widłach Dunajca i Białej, w okopach pod Łowczówkiem i Łowczowem, miała miejsce krwawa wigilia pierwszych wojennych Świąt Bożego Narodzenia, z udziałem polskich żołnierzy. Tych samych, którzy tak dzielnie walczyli pod Marcinkowicami, Pisarzową, Wysokiem, Mordarką, Zalesiem. Łacińskie słowo „vigilia” oznacza czuwanie. Przejmująca zbieżność miejsca i czasu akcji. Młodzi polscy legioniści, czuwający przez cztery dni i trzy noce w mokrych zimnych okopach, odpierający liczne kontrataki i sami idący do ataku na bagnety, by Ojczyzna narodziła się ponownie. Byśmy mogli dzisiaj śpiewać kolędy po polsku. Druga połowa grudnia 1914 roku. Nie dane było legionistom odpocząć po trudach czteromiesięcznej wojaczki, po przebytym szlaku bojowym w Kongresówce (boje pod Czarkowami, Ksanami, Wiślicą, Anielinem, Laskami, Krzywopłotami) i w Beskidzie Wyspowym (Bitwa Limanowska). Wincenty Sołek w „Pamiętniku legionisty” zapisał: 12.XII. Późnym wieczorem tabor staje w podmiejskim dworku u wjazdu do Nowego Sącza. My, spieszeni kawalerzyści zajmujemy kwaterę w niemiłosiernie ogołoconych z mebli i zawalonych brudną słomą pokojach, goszczących poprzednio Moskali. Szwadrony nasze wkroczyły do Nowego Sącza z wieczora, a wkrótce po nich Komendant z piechotą. Miasto całe wyległo na powitanie oddziałów, a Dziadkowi zgotowano entuzjastyczne przyjęcie. Przykro być „spieszonym kawalerzystą”. 13.XII. Ponieważ w Nowym Sączu zapewniony mamy dłuższy postój dla reorganizacji, a co za tym idzie pozostaniemy tu przez Święta Bożego Narodzenia, postanawiam przenieść się na kwaterę plutonu. […] str. 83-84. 1 pułk piechotyLegionów zajął kwatery w Nowym Sączu i okolicy. Żołnierze byli serdecznie goszczeni przez mieszkańców. Piłsudski miał pod swoją komendą prawie dwa i pół tysiąca żołnierzy. Wciąż napływali do Legionów nowi ochotnicy. Były prowadzone intensywne prace przy formowaniu 2 pułku piechoty i pułku ułanów. 19 grudnia wyszedł rozkaz o przemianowaniu dotychczasowych oddziałów legionowych ( 1 pułku piechoty, kawalerii, artylerii i saperów) w I Brygadę Legionów Polskich pod dowództwem brygadiera Józefa Piłsudskiego. Tego samego dnia Komendant udał się do Wiednia na rozmowy polityczne z NKN. Dowództwo nad będącą w fazie reorganizacji i uzupełniania stanów osobowych Brygadą powierzył szefowi sztabu, podpułkownikowi Kazimierzowi Sosnkowskiemu. Z „Pamiętnika legionisty” Wincentego Sołka: 20.XII. Jest niedziela, ciepło i słonecznie. W ten miły świąteczny i przedświąteczny nastrój uderza jak grom wiadomość, że zaalarmowana Brygada wyrusza pod Tarnów, na linii którego zatrzymała się ofensywa austriacka, a sytuacja jest taka, że wyruszamy natychmiast. Po południu szwadrony i piechota przechodzą ze śpiewem przerz miasto, żegnane przez tłumy publiczności. […] str. 84-85. Po przegranej Bitwie Limanowskiej, gen. Radko Dimitriewicz Dimitriew, Bułgar na służbie u cara, dowódca 3. Armii rosyjskiej odepchniętej za Dunajec, przystąpił do kontrataku. Uderzył na styk dwóch armii austro-wegierskich: 4. Armii arcyksięcia Józefa Ferdynanda Habsburga (w jej składzie - I Brygada Legionów Polskich) i 3. Armii gen. Svetozara Boroevića von Bojna i przerwał linię frontu. Powstrzymanie rosyjskiego ataku i usunięcie wyłomu w linii frontu dowództwo 4. Armii powierzyło I. Brygadzie. Legioniści wymaszerowali pospiesznie drogą na Tarnów w rejon Łowczowa, by wesprzeć walczącą w tym rejonie grupę operacyjną pułkownika Pattaya. Wincenty Sołek zapisał: 21.XII. Rano jesteśmy w Zakliczynie, małym miasteczku, zapełnionym austriackimi taborami i innymi przyfrontowymi urządzeniami. Front blisko, gdyż słychać nie tylko armatnie strzały, ale i karabinowe. Zakwaterowani jesteśmy w zajeździe, pod którego dachem ulokowano zarówno konie naszego taboru, jak i pacjentów dra Skulskiego. 22.XII. Szwadrony stają w lesie za wsią Wróblewice, patrolują. Od południa słychać grzmot artylerii i trzask karabinów. str. 85.Autor: Marek Sukiennik
Wybrana literatura:- Tadeusz Kasprzycki, Kartki z dziennika oficera I Brygady
- Józef Kozioł, Straceńców los, czyli o legionistach spod Łowczówka
- Wincenty Sołek, Pamiętnik legionisty
- Andrzej Strug, Odznaka za wierną służbę