18.01.2014 r.
Dwa lata temu sprint łyżwą na Polanie Jakuszyckiej także zakończył się dla Justyny Kowalczyk w ćwierćfinale. Teraz scenariusz okazał się niemal bliźniaczo podobny.
Po uzyskaniu 12. czasu w kwalifikacjach, Justyna w biegu ćwierćfinałowym – wystąpiła w nim razem z inną Polka Sylwią Jaśkowiec – zajęła czwartą pozycję. Przez większą część dystansu podopieczna Aleksandra Wierietielnego starała się trzymać z przodu stawki, udawało jej się to, ale mimo to na finiszu nieco zabrakło by uzyskać awans do półfinału. Justyna przybiegła czwarta, nie mogła też liczyć na status „szczęśliwej przegranej”. Ostatecznie została sklasyfikowana na 17. miejscu.
- Nie jestem rozczarowana wynikiem, bo dla mnie to był start treningowy. Ważny, bo w Polsce, ale nie z punktu widzenia rezultatu. Mogę nawet się cieszyć, bo to był w tym sezonie mój najlepszy sprint stylem dowolnym czyli w konkurencji do której wcale się nie przygotowuję – mówiła po biegu Justyna.
Zawody wygrała Amerykanka Kikkan Randall, a znakomicie spisała się Sylwia Jaśkowiec, która zajęła czwartą pozycję. Gratulowała jej oczywiście i Justyna.
- Wielkie gratulacje dla Sylwii. Po wielu perypetiach w ostatnich latach, teraz zaczyna pokazywać na co ją naprawdę stać – podkreśliła.
Dla czterokrotnej zdobywczyni Kryształowej Kuli kulminacyjnym momentem weekendu pucharowego w Szklarskiej Porębie będzie jutrzejszy bieg na 10 km stylem klasycznym. Dwa lata temu w tej konkurencji odniosła bardzo przekonywujące zwycięstwo.
- Jeżeli pobiegnę dobrze taktycznie i technicznie, to o wynik nie będę musiała się martwić. Z drugiej strony od Lillehammer nie biegłam długiego dystansu klasykiem, więc będę musiała na wiele aspektów zwracać uwagę – stwierdziła Justyna.
Źródło: www.justyna-kowalczyk.pl