Mszana Dolna: Ustawa swoje - przyzwyczajenia swoje
Opublikowany w: Wydarzenia
–
05 marca 2014
Już ósmy miesiąc obowiązują w Polsce nowe porządki w gospodarce odpadami komunalnymi - 1 lipca 2013 roku obowiązek zagospodarowania odpadów z naszych gospodarstw wzięły na swoje barki gminy. Wydawać by się zatem mogło, że to kres kłopotów z dzikimi wysypiskami w lasach, nad brzegami potoków i rzek. Autorzy ustawy, a z nimi także i gminni włodarze, naiwnie myśleli, że skoro co miesiąc będziemy za własne śmieci płacić, to otaczająca nas natura "odsapnie". Niestety, nadzieje okazały się płonne - i jak to u nas często bywa, prawo sobie, a życie sobie. Każdego roku o tej porze "zabieramy" odwiedzających naszą stronę na pouczającą "wycieczkę". Niedaleko, bo na ul. Orkana, by na przykładzie tej powiatowej drogi i miejskiej ulicy równocześnie, pokazać ludzką bezmyślność, choć cisną się w tym miejscu słowa o wiele mocniejsze. W tym roku tylko na tym krótkim odcinku drogi w granicach miasta pracownicy ZGK zebrali niemal dwa pełne kontenery śmieci. Prawie dwa razy tyle śmieci zebrano dzięki podobnej akcji w gminie Niedźwiedź.
Zamieszczone tu zdjęcia nie pokazują "urobku" z popularnej w latach minionych "Akcji sprzątania świata" - to efekt jednodniowego sprzątania poboczy drogi powiatowej z Mszany Dolnej do Koninek. Okolica, na swoje nieszczęście, jest właściwie bezludna - wzdłuż tego odcinka "powiatówki" nie ma zabudowań, a zatem jest to miejsce wymarzone dla lokalnych i przyjezdnych "kukułek" podrzucających wszystko, co zmieści się w bagażniku auta, lub jak trzeba, na przyczepie małej ciężarówki. Każdego roku, na przełomie zimy i wiosny, wójt z Niedźwiedzia i burmistrz z Mszany Dolnej zastanawiają się, jak ten proceder ukrócić? Niektórzy powiedzą, że przyczyną tego zjawiska są za wysokie stawki za śmieci w Mszanie. Jeśli tak, to dlaczego "za granicą" Mszany, już na terenie gminy Niedźwiedź, tych porzuconych śmieci jest jeszcze więcej? A przecież u naszych sąsiadów za śmieci płaci się mniej? Gdzie więc szukać przyczyn nagannych praktyk? Jest ich pewnie wiele, ale główna leży w naszej mentalności - na nic zda się coroczne sprzątanie, jeśli znów za rok temat wróci. Już za kilka tygodni do swoich letniskowych domków przyjadą ich właściciele z Krakowa i Śląska. W piątkowe wieczory, w drodze na weekendowy odpoczynek, zrobią potrzebne zakupy w Mszanie - przez sobotę i niedzielę uporają się z tym, co zakupili. W drodze powrotnej, niestety wielu z nich, resztek z wekendu pozbędzie się właśnie na tym odcinku, pomiędzy Podobinem i Mszaną. Kto tam nie zdąży, spłoszony światłami nadjeżdżającego z przeciwka innego auta, zrobi to np. przy wiacie przystankowej na ul. Krakowskiej, w Kasince Małej, lub również "bezludnym" odcinku w Lubniu.
Dwa pełne kontenery (prawie 11 metrów sześciennych) odpadów to naturalnie "zasługa" nie tylko naszych weekendowych gości. Miejscowi robią wszystko, by przyjezdnym dorównać - znajdziemy więc w rowach stare opony i niepotrzebne już monitory, obudowy telewizorów i kafle ze starego pieca, dziesiątki butelek i puszek po piwie, pampersy, plastikowe wiadra i butelki. Co roku też możemy "liczyć" na niezawodnego tubylca - producenta góralskich pantofli ze skóry. Jeden, a czasem i dwa wory skórzanych ścinek zawsze podrzuci. Prawie wszystko to można by wrzucić do kubła w Niedźwiedziu lub worka w Mszanie Dolnej, ale stare nawyki są mocniejsze. Także "wielkich gabarytów" możemy się pozbyć nie płacąc za ich odbiór ani złotówki. Dlaczego więc bezmyślnie niszczymy środowisko w którym żyjemy? Za chwilę początek Wielkiego Postu - może to dobry moment, by nad swoim postępowaniem się zastanowić, by wreszcie dotarło do tych, którzy w taki sposób niszczą środowisko naturalne, że opisane tu postępowanie mocno koliduje z V przykazaniem Dekalogu.
Źródło: www.mszana-dolna.eu