245 lat temu wielki pożar strawił Limanową. Rocznica wielkiego pożaru z 14 marca 1769 roku.

Przez wieki Limanową nawiedzały epidemie, pożary, powodzie. Przez miasto przechodziły także obce wojska. W jego dziejach znalazło się wiele tragicznych w skutkach wydarzeń, z którego jednym jest pożar, który wybuchł 14 marca 1769 roku. Tego dnia ogień zniszczył prawie całe miasto. Zabudowa Limanowej była w tym okresie w całości drewniana. Ogień wybuchł w browarze prowadzonym przez miejscowych Żydów i szybko przeniósł się na kolejne budynki. Wkrótce płonęło całe miasto. Zniszczeniu uległy: kościół limanowski, ratusz, szkoła, duża część domów i resztki obwarowań miasta. Spłonęło wyposażenie kościoła, z którego uratowano tylko figurę Matki Boskiej Bolesnej i gotycką chrzcielnicę. Mieszkańcy miasta stracili nie tylko swoje domy, ale i też warsztaty pracy. O ofiarach śmiertelnych wśród mieszkańców w dostępnej powszechnie literaturze nie ma mowy. Należy jednak przypuszczać, że jednak były - czy to w wyniku samego pożaru, czy też w wyniku chorób wynikających z pogorszenia się warunków życia. Odpowiedzi mogą dostarczyć zapiski z archiwum parafii limanowskiej. Wiadomo, że w wyniku pożaru parafia pozostała bez kościoła oraz bez paramentów i szat liturgicznych. Ówczesny proboszcz ks. Szczepan Długoszowski podjął starania o możliwość postawienia na pogorzelisku tymczasowej kaplicy. Pozwolenie takie uzyskał już w kwietniu tego samego roku. Poczynił również starania o nowe paramenty i księgi liturgiczne. Niestety nie doszło szybko do odbudowy kościoła ani budowy tymczasowej kaplicy gdyż ksiądz Długoszowski przystąpił do konfederacji barskiej i opuścił Limanową. Przed wyjazdem pieczę nad parafią przekazał księdzu Janowi Zwiernikiewiczowi, proboszczowi słopnickiemu. Niestety również i on nie poczynił starań o szybka odbudowę kościoła. Dopiero nowy proboszcz limanowski, ks. Szczepan Duszyński podjął decyzję w 1774 roku o przeniesieniu na miejsce spalonego kościoła drewnianej kaplicy z Mordarki. W 1777 roku ks. Duszyński zaczął budowę nowego kościoła parafialnego.

Do odbudowy swych domów Limanowianie przystąpili dość szybko, lecz z problemami, o czym świadczą zapisy w księgach miejskich. Nie były to dobre czasy dla Limanowej. Przez odbudowywane miasto przetaczały się kolejno: oddziały konfederatów barskich, oddziały wojsk rosyjskich, oddziały Kazimierza Puławskiego. Na mieszkańców Limanowej nałożono kontrybucje. Niedługo potem w 1772 roku Limanowa w wyniku pierwszego rozbioru znalazła się w Monarchii Habsburskiej a do miasta wkroczyły wojska austriackie. Jak wyglądało miasto przed pożarem wiemy niestety tylko z zapisów. Nie zachowały się bowiem żadne obrazy czy ilustracje widoków Limanowej z tego okresu. W limanowskim muzeum parafialnym znajduje się obraz Czesława Lenczowskiego „Pożar kościoła w Limanowej w 1769 roku”. Jest to obraz namalowany dopiero w XX wieku - artysta namalował sylwetę płonącego kościoła, która wzorowana była już na drugim kościele limanowskim. Na rynku limanowskim przez długie lata stał zbiornik przeciwpożarowy z figurą świętego Floriana. Obecnie figura wraz z zbiornikiem pełniącym funkcję fontanny znajduję się obok Bazyliki Matki Boskiej Bolesnej, gdzie przeniesione zostały w okresie przebudowy rynku w latach 70 – tych XX wieku. Oczywiście i później Limanową nawiedzały pożary, ale to już historia na inny artykuł.

Tekst i zdjęcia: Karol Wojtas Polskie Towarzystwo Historyczne Oddział w Limanowej