Turbacz Mszana Dolna - LKS Nowa Jastrząbka 1:1

 Sobotni pojedynek był debiutem Mariana Tajdusia, nowego szkoleniowca mszańskiej drużyny - drużyny "przebudowanej" i wzmocnionej podczas zimowej przerwy. Na efekty zimowych treningów czekali przede wszystkim kibice, ale swoich obaw nie krył także trenerski duet Tajduś&Tajduś jr.
Goście z Jastrząbki stanowili dla szkoleniowców absolutną niewiadomą - jedyna informacja była taka, że jesienią Turbacz zebrał w wyjazdowym meczu z tą ekipą tęgie lanie. Wynik 1:11 mówi sam za siebie. I z takim rywalem los zetknął "jedenastkę" spod Lubogoszcza już na samym początku wiosennej rundy. Choć kalendarz na inaugurację wskazywał innego rywala, to ekipie Mariana Tajdusia przyszło zagrać właśnie z Nową Jastrząbką.
Pierwotny termin tego spotkania nakazywał bowiem grać w Wielką Sobotę - o przeniesienie meczu na 22 marca prosili goście - OZPN wyraził zgodę, nic przeciw nie mieli też zawodnicy i prezesi mszańskiego klubu. Małym zgrzytem były kłopoty z sędziowską "trójką" - ci mieli dojechać z Krakowa, ale zabrakło chyba komunikacji na linii OZPN Nowy Sącz-MZPN Kraków i arbitrzy o zmianie terminu nic nie wiedzieli.

Cudowna pogoda w sobotnie popołudnie, bardziej przypominająca lato niż końcówkę marca, przywiodła na mszański stadion najwierniejszych sympatyków mszańskiej drużyny.
Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu na trybunach zasiadł Władysław Szczypka - prezes KS Turbacz. Długo rozprawiał o kondycji klubu i szansach na utrzymanie się w IV lidze z Januszem Stożkiem, który przejął klubowe stery w czasie nieobecności prezesa. Na trybunie zasiedli też wójt Niedźwiedzia Janusz Potaczek i burmistrz Mszany Dolnej Tadeusz Filipiak. Nie zabrakło też kilku rajców miejskich z przewodniczącym Rady Miasta Adamem Malcem.
   
Punktualnie o godz.15.00 na murawie pojawiły się obie drużyny - rozgrzewka, gierki "w dziada", szybkie sprinty, gra na "dwa kontakty", popularne pompki i przysiady. To zaordynowany przez Wojciecha Tajdusia zestaw ćwiczeń dla zawodników z pola. Na bramce zaś wzajemnie "torturowali" się obaj bramkarze - Bartek Wygaś i Adam Stadnik. Taryfy ulgowej nie było - ich bramkarskie trykoty po rozgrzewce były mocno zabrudzone błotem. Rozgrzanych zawodników ostudziła jednak informacja, że spotkanie się opóźni o co najmniej 30 minut. Powód? Sędziowska "trójka" miała jechać z Krakowa. Szybko się okazało, że nie "trójka" i nie z Krakowa, ale z Limanowej i tylko sędzia główny. Pierwszy gwizdek piłkarze i kibice usłyszeli dopiero godz. 15.35. Arbitrowi ze stolicy powiatu pomagali na liniach biegając z chorągiewkami sędziowie z .... Mszany Dolnej - Jarosław Kokoszka i Rafał Lekki.
   
Jedenastkę Turbacza wyprowadził na murawę z opaską kapitana weteran piłkarskich boisk - Grzegorz Szynalik. Do pierwszego w rundzie wiosennej meczu Marian Tajduś desygnował sprawdzonych już w bojach zawodników - Mateusza Dąbrowę, Sylwestra Wierzyckiego, Krzysztofa Piekarczyka, ale na boisku pojawiło się też kilka nowych twarzy. Po raz pierwszy kibice mogli zobaczyć w akcji braci-bliźniaków: Rafała i Marcina Drobnych - po pierwszym meczu sympatycy wiedzą, że jeden gra w obronie, drugi w ataku, że jeden ma na plecach "4", a drugi "10" i uwaga najważniejsza, są bezdyskusyjnym wzmocnieniem mszańskiej drużyny. Rozróżnić ich jednak póki co, bardzo trudno. Także w bramce pojawił się nowy piłkarz - Bartłomiej Wygaś pochodzi z Krakowa i w tamtejszych klubach zdobywał bramkarskie szlify. Istotnym wzmocnieniem jest pochodzący z Podobina, a grający w ostatnim sezonie w III ligowym Wolbromiu - Damian Wsół. Jego debiut wypadł znakomicie - Damian strzelił bramkę dającą remis jedenastce spod Lubogoszcza.
 
Włodarzy Turbacza bardzo cieszą powroty do "starego gniazda" piłkarzy, którzy kiedyś grali w klubie. Kto nie pamięta Piotra Szynalika? Popularny "Colombo", jak mawiali znający się na piłce, miał papiery na grę na boiskach co najmniej II ligi, jeśli nie wyżej. Próbował sił m.in. w Dalinie Myślenice. Proza życia i kontuzje zmusiły tego niezmiernie sympatycznego człowieka i znakomitego piłkarza do powieszenia butów na kołku. Jesienią jednak dał się namówić do powrotu na ligowe boiska - wrócił do swojego macierzystego klubu. Pracuje w Mszanie - zatrudnienie znalazł u dyr. Wojciecha Sitkowskiego - dziękujemy !!! (kiedyś także piłkarza Turbacza) w firmie TECHNIFLEX (dawne INCO) W sobotnim meczu udowodnił, że nie zapomniał, jak się gra w piłkę. Po rocznej przerwie wrócił też do mszańskiego klubu Michał Smoleń - ważna postać defensywy Turbacza.
   
Cieszy dobra gra młodego Krzysztofa Piekarczyka. Nie zawodzi Szymon Majerek, a walecznością i nieustępliwością znów imponuje Sylwester Wierzycki. Także ławka rezerwowych nie jest pusta - w drugiej połowie meczu pokazał się Piotr Potaczek. Ten młody defensor o znakomitych warunkach fizycznych przepracował zimę i będzie istotnym wzmocnieniem drużyny. Na ostatnie 30 min. meczu wszedł na boisko Ireneusz Potaczek - piłkarz z Niedźwiedzia, z kapitańską opaską na ramieniu wprowdzał Turbacz na bosika najpierw "okręgówki", a sezon później do IV ligi. W inauguracyjnym meczu zmienił Piotra Szynalika - grał, jak zawsze pewnie, zdecydowanie i mądrze.
   
Piłkarze Nowej Jastrząbki przyjechali do Mszany Dolnej po pewne 3 punkty - mieli w pamięci pogrom, jaki zafundowali Turbaczowi jesienią. Strzelić rywalowi 11 bramek na poziomie IV ligi powszechnym nie jest. Pamiętali też o tym piłkarze z Mszany i niewiele brakowało, by zwycięstwo im właśnie przypadło. Przez 30 minut pierwszej połowy Bartłomiej Wygaś miał bodaj jeden raz piłkę w rękach. Piłkarze Mariana Tajdusia zdominowali rywali - grali bardzo "wysokim presingiem" atakując przeciwników tuż za połową boiska. Raz po raz kotłowało się na przedpolu bramki gości - zabrakło jednak szczęścia i precyzji. Stare piłkarskie porzekadło głosi, że niewykorzystane okazje lubią się zemścić. I tak właśnie się stało w 44 minucie pierwszej połowy. Kiedy wszyscy byli już myślami w szatni precyzyjny strzał głową z kilkunastu metrów znalazł miejsce w samym okienku bramki Bartłomieja Wygasia. Do przerwy 0:1.
 
Na drugie 45 minut meczu zawodnicy Turbacza wyszli jeszcze bardziej zmotywowani. Słychać było głośne wskazówki trenera Tajdusia: "..nie oglądaj się na innego, walcz do końca o piłkę, nie odpuszczaj"- na bramkę gości sunął atak za atakiem. I w końcu się udało. W 55 minucie Damian Wsół utonął w objęciach kolegów z drużyny. Precyzyjny i mocny strzał wpadł do siatki rywali. Szkoda, że piłkarze z Mszany Dolnej nie poszli za ciosem - ale trzeba się cieszyć z remisu z bardzo groźnym rywalem. Kibice wierzą, że wiosna będzie nasza. Wierzą w to również sami piłkarze - widać to było na boisku. Turbacz znów jest drużyną. To zasługa samych zawodników, ale dobrego ducha w ekipę musiał ktoś tchnąć - Marian Tajduś, jak mało kto, wie jak to się robi. Trzeba w tym miejscu wspomnieć o ogromnej pracy wykonanej zimą przez kierującego dziś klubem prezesa Janusza Stożka i klubowego skarbnika Jana Piekarczyka. Ten duet wspierali kierownik drużyny Jacek Sochacki i klubowy gospodarz Władysław Tomala. Następny mecz piłkarze Turbacza rozegrają już w najbliższą sobotę pod Giewontem - przeciwnikiem będą górale z KS Zakopane.

Źródło: www.mszana-dolna.eu