W rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja, która była znakomitą i nowoczesną jak na owe czasy syntezą silnego państwa i wolności, nie może zbraknąć refleksji o jakości współczesnej konstytucji i potrzebie jej zmiany. Nie może nas zadowalać samo stosowanie ustawy zasadniczej od siedemnastu lat, jakby chciał tego prezydent Bronisław Komorowski. Musimy postawić kluczowe pytania, czy buduje ona efektywną władzę, parlamentarną kontrolę i zaufanie obywateli do państwa.
Trudno na te pytania odpowiedzieć pozytywnie. W 1997 r. konstytucja przyjęła nie tyle ideę podziału władzy, co ustrój, w którym każda z władz została zablokowana. Mamy dwugłową egzekutywę podzieloną między prezydenta i premiera, zachęconą do przeszkadzania sobie. Polska ma słabe i nieefektywne sądownictwo znajdujące się poza państwem i parlament, który w niewielkim stopniu wypełnia funkcje kontrolne. Cechą charakterystyczną obecnego ustroju jest słabość władz, a nawet pewien rodzaj nieufności do samego państwa. Ten ostatni czynnik przesądził o ukształtowaniu modelu sądownictwa w rękach samorządu zawodowego. Oficjalne raporty nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Przeciętny czas dochodzenia zobowiązań prywatnych od wysunięcia powództwa do egzekucji trwa ponad 800 dni. Nietrudno zatem zrozumieć źródła niefunkcjonalności polskich sądów należących do najbardziej opieszałych w Europie. Niestety, ta sama niechęć do państwa i odpowiedzialnej władzy legła u podstaw uniezależnienia prokuratury, które w praktyce przyniosło budowę państwa w państwie. Dziś prokuratura znajduje się poza demokratyczną kontrolą ze wszystkimi tego złymi konsekwencjami.
Prawa opozycji, silny Senat
Słabość władzy wykonawczej i sądowniczej nie oznacza silnej kontroli parlamentarnej – ta ostatnia w Polsce jest bardzo ograniczona. Dokonane w ostatnich latach nowelizacje konstytucji w wielu państwach europejskich powiększyły kontrolne uprawnienia parlamentów, umocniły jawność legislacji i zwiększyły prawa opozycji. W Niemczech i we Francji opozycja parlamentarna ma realną możliwość współokreślania polityki europejskiej. W wielu krajach powiększane są jej prawa kontrolne. Przykładowo konstytucja Niemiec przewiduje tworzenie komisji śledczych na podstawie wniosku jednej czwartej Bundestagu, co daje opozycji rzeczywiste prawa kontrolowania rządzących.
Osobnym problemem jest przemyślenie nowej formuły Senatu. Tradycja polityczna przemawia za dwuizbowością parlamentu, nie ma jednak powodu utrzymywać Senatu jako mikrokopii Sejmu. W projekcie PiS‑u z 2004 r. proponowaliśmy, by Senat wybierany był na innej podstawie, na kadencję niepokrywającą się z kadencją Sejmu, by miał kompetencje wyboru prezesa Najwyższej Izby Kontroli i innych instytucji, które powinny zachować niezależność wobec rządu. W takiej formule byłby bardziej pożyteczny niż w chwili obecnej. Trzeba też rozważyć obecność w Senacie reprezentantów obywateli polskich zamieszkałych poza krajem. Takie rozwiązania przyjęły m.in. Francja i Chorwacja, dając tym samym wyraz przekonaniu, że wspólnota polityczna opiera się na kulturze i sięga dalej niż granice państwa. Istnieje zatem wiele problemów konstytucyjnych zasługujących na poważną debatę.
Wartość głosu obywateli
W Polsce blokowanie prac nad reformą Konstytucji powoduje, że powiększa się deficyt demokracji i pogarsza jakość polityki. Mam jednak coraz silniejsze wrażenie, że blokowanie realnej kontroli parlamentarnej to świadomy zamysł władz, chcących unikać merytorycznej oceny. Obóz rządzący w Polsce jest zainteresowany wytłumieniem obywatelskiej aktywności i zablokowaniem funkcji kontrolnych. Niestety, konstytucja pozwala na te praktyki. Co więcej, czyni fikcję z demokracji bezpośredniej. Artykuł 4 ust. 2 konstytucji stanowi, że „naród sprawuje władzę przez swoich obywateli albo bezpośrednio”. Drugi człon tej alternatywy jest martwy, gdyż przepisy konstytucyjne skonstruowane są tak, by większość rządowa mogła w każdej chwili zablokować zarządzenie referendum.
Przekonaliśmy się o tym, gdy koalicja rządowa w 2012 r. odrzuciła wniosek 2 mln obywateli w sprawie referendum odnoszącego się do podniesienia wieku emerytalnego i rok później, gdy PO wymusiła zablokowanie projektu nowelizacji konstytucji, który urealniał stosowanie referendum (referendum obligatoryjne po zebraniu miliona podpisów). Wrogość PO do aktywnej opinii publicznej legła także u podstaw odrzucenia „Pakietu demokratycznego”, który zwiększał prawa polityczne obywateli i sprzyjał przejrzystości stanowienia prawa.
Ranga konstytucji
Wbrew opiniom wielu prawników nasza ustawa zasadnicza nie jest aktem nowoczesnym. W obecnym kształcie nie daje Polsce nowoczesnego instrumentarium obecności w Unii Europejskiej. Polski parlament nie dysponuje instrumentami aktywnego udziału w UE. Trybunał Konstytucyjny ma znacznie słabszą pozycję niż sądy konstytucyjne Niemiec i Francji. Podnoszona przez PiS propozycja prewencyjnej kontroli zobowiązań międzynarodowych gwarantuje prymat konstytucji nad traktatami unijnymi i podnosi znaczenie samego trybunału. Idea ta powinna być poważnie rozważona w pracach nad zmianą ustawy zasadniczej.
Warto zauważyć, że ci sami politycy, którzy kwestionują sens zmian w konstytucji, podkreślając jej zalety, gotowi są na praktyczną jej degradację. Najpierw minister Radosław Sikorski przedstawił wizję federalizacji Europy, w której znikał prymat konstytucji wraz z niezależną polityką zagraniczną i władztwem państwa nad kształtowaniem budżetu. Przypomnijmy, że konstytucja wyklucza nadzór nad budżetem narodowym instytucji zewnętrznych wobec państwa.
Wyklucza także, co należy podkreślić, możliwość wejścia do strefy euro, ponieważ potwierdza istnienie waluty narodowej. Po podpisaniu paktu fiskalnego Donald Tusk obszedł przepisy konstytucji i narzucił małą ratyfikację możliwą do przeprowadzenia zwykłą większością głosów. Przypomnieć trzeba, że w wypadku umów przekazujących organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej musi być zastosowana szczególna procedura wyrażania zgody na ratyfikację. W tym wypadku zgoda uchwalana jest w każdej z izb parlamentu większością dwóch trzecich głosów w obecności co najmniej połowy liczby posłów i senatorów (art. 90 konstytucji). Alternatywą dla tego trybu jest ratyfikacja w drodze referendum, która w jeszcze większym stopniu eksponuje państwowy i konsensualny charakter zgody na ratyfikację.
Wezwanie do debaty
Polityce Donalda Tuska prawica powinna przeciwstawić obronę prymatu konstytucji i wizję jej zmiany na lepsze. Prawo i Sprawiedliwość jest gotowe zarówno na udział w pracach nad nową ustawą, jak i na prace o mniejszym zakresie. W tym drugim wypadku warto przede wszystkim myśleć o instrumentach konstytucyjnych sprzyjających naszej podmiotowej pozycji w Unii. Brakuje nam „europejskiego” rozdziału w konstytucji, który w wypadkach Niemiec i Francji sprzyja prowadzeniu skutecznej polityki w UE. Dlatego też wciąż aktualna jest zgłoszona przeze mnie propozycja powołania sejmowej komisji konstytucyjnej, która w ciągu sześciu miesięcy przedstawi raport o możliwych zmianach. W każdym razie zaniechanie w tej sprawie to zgoda na słabość instytucjonalną Polski i niskie zaufanie obywateli do państwa. Konstytucja nie jest cudownym lekarstwem na wszystkie problemy polityczne i społeczne, może jednak wspomagać rozwój państwa albo go blokować. Dlatego stanowczo trzeba wybrać pierwsze z tych rozwiązań.
Autor jest prawnikiem, posłem na Sejm RP, był współautorem projektu konstytucji przedstawionego przez Prawo i Sprawiedliwość. Obecnie kandyduje z listy PiS‑u do Parlamentu Europejskiego.
Tekst ukazał się w weekendowej "Gazecie Polskiej Codziennie"
-
Autor: Kazimierz M. Ujazdowski
-
Źródło: niezalezna.pl, Gazeta Polska Codziennie