Jak żyć?! Jak nie Putin, to Korwin-Mikke. Jak nie Korwin-Mikke to Putin. Nie daje się. Na razie Korwin-Mikke broni Putina. – To Ukraińcy zestrzelili pasażerski malezyjski samolot. Chcieli zabić Jego Ekscelencję Putina, ale pomylili się – mówi lider Kongresu Nowej Prawicy. Tak, jakby był jego adwokatem. Pełnomocnikiem na obszar Polski, a ostatnio, w związku z nową rolą społeczną, nawet na całą Unię Europejską. Czy podpisał zobowiązanie do działania w imieniu Putina, nie wiadomo. Czy za swoje pełnomocnictwo bierze pieniądze? Czy Putin jest jego formalnym mocodawcą? Wątpliwe. Jest raczej samozwańczym pełnomocnikiem.
Układ ten, wydaje się, działa tylko w jedną stronę. Nie słyszałem, żeby Putin bronił Korwina-Mikke. Ani mu pomagał. Nie bronił Korwina-Mikke, kiedy, zaczęto go się czepiać po spoliczkowaniu Michała Boniego. W każdym razie Putin nie dzwonił do prokuratury, aby domagać się umorzenia oskarżenie, które wniósł Boni. Albo przynajmniej sugerować, że to byłoby najlepsze rozwiązanie, bo temu Boniemu się należało. Wiem, bo sam sprawdzałem w prokuraturze. Pani Renata Mazur, rzeczniczka prokuratury okręgowej w Warszawie, która zaprzestała codziennych konferencji prasowych, prezentujących sukcesy śledztwa w sprawie tzw. afery taśmowej, nie dlatego, że wyjechała na zasłużony odpoczynek nad piękne polskie morze, tylko z jakichś innych tajemniczych dla mnie powodów, zapewniła mnie: – Mówię tyle tylko, ile mogę, ale prezydent Putin w sprawie pan Korwina-Mikke nie dzwonił, ani nie przyjeżdżał do prokuratury osobiście.
W zaufaniu Pani Renata Mazur powiedziała mi, że po konsultacji z sądem, prokuratura zamierzała zaproponować obydwu panom załatwienie sprawy polubownie. – Proszę sobie wyobrazić, że nikt z sądowych mediatorów w stolicy nie chciał podjąć się próby pogodzenia stron. Nie wiem dlaczego, nie pomogło nawet kuszenie dodatkową premią i to bez względu na wynik – opowiadała mi pani Mazur. Wszyscy mediatorzy odpowiadali krótko: – Nie, ja nie!
- A mediator z Mokotowa dodał, że on nawet przez szybę pancerną nie prowadziłby negocjacji z jednym z tych panów – dorzuciła prokurator Mazur. – Powiedział, z którym?
- Obowiązuje mnie tajemnica – odparła pani Mazur.
No i do dziś jestem w kropce.
Jerzy Jachowicz
Polski dziennikarz, publicysta. Przed 1989 działał w opozycji demokratycznej ("Solidarność"). W latach 1989-2005 był dziennikarzem "Gazety Wyborczej", jednym z prekursorów dziennikarstwa śledczego w Polsce. Zajmował się głównie problematyką przestępczości zorganizowanej i jej powiązań z dawnym aparatem bezpieczeństwa PRL.
Źrodło: Portal Internetowy Kongresu Mediów Niezależnych