Trzeba zrobić wszystko, aby zachować karty do głosowania. Nie można dopuścić ich zniszczenia. W sytuacji fałszerstw, karty do głosowania są dowodem w sprawie – mówi portalowi niezalezna.pl Maciej Świrski, prezes Fundacji Reduta dobrego Imienia – Polska Liga Przeciw Zniesławieniom.
Jak informował dziś portal niezalezna.pl, plagą w obwodowych komisjach wyborczych stały się głosy nieważne. W powiecie wejherowskim zanotowano około 40 proc. takich przypadków. Podobnie było w wielu innych miejscach.
Najobszerniejszą relację w tej sprawie otrzymaliśmy z Lublina od Marii Wilczańskiej, męża zaufania w ramienia PiS.
Jej doniesienia w rozmowie z nami potwierdza Maciej Świrski, prezes Fundacji Reduta dobrego Imienia – Polska Liga Przeciw Zniesławieniom. - W Lublinie wykryto sposób fałszowania, przy którym nie uwzględniano głosów ważnych i zaliczano je jako nieważne. W tej sytuacji nie można ufać protokołom, ponieważ zawierają zniekształcone wyniki. Należy zrobić wszystko, aby zachować karty do głosowania w takim kształcie jakim są, chociaż zazwyczaj są one niszczone – przestrzega Świrski.
Wyjaśnia również, że w sytuacji fałszerstw, karty do głosowania stanowią dowód w sprawie. - Skoro jest to dowód, należy znaleźć miejsce na składowanie wszystkich kart do głosowania, policzyć je i porównać z protokołem z komisji. Wtedy zauważymy czy jest różnica z tym co jest w kartach świeżo policzonych i z tym co jest w protokole. Jeżeli jest różnica, to znaczy że dokonano przestępstwa i sfałszowano wybory –tłumaczy Świrski.
- Nie wierzę w spiski, wierzę w statystykę. Wskazuje ona, że błędy mogą się pojawiać na poziomie 4 procent. Jeżeli pojawiają się one na poziomie 20-30 proc. to tu nie ma przypadku – podkreśla prezes Fundacji.
Foto: Tomasz Adamowicz / Gazeta Polska
Źródło: niezależna.pl