Zbrodnia komunistyczna w Mszanie Górnej - opis wydarzeń z 4 listopada 1946 roku

 Zbrodnia komunistyczna w Mszanie Górnej

 - opis wydarzeń z 4 listopada 1946 roku

 

Zbrodnie komunistyczne definiowane są na mocy ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu z 18 grudnia 1998r. jako „czyny popełnione przez funkcjonariuszy państwa komunistycznego w okresie od dnia 17 września 1939r. do dnia 31 lipca 1990r., polegające na stosowaniu represji lub innych form naruszania praw człowieka wobec jednostek lub grup ludności, bądź w związku z ich stosowaniem, stanowiące przestępstwa według polskiej ustawy karnej obowiązującej w czasie ich popełnienia”.

Niewątpliwie tego rodzaju zbrodnię, 4 listopada 1946 roku, popełnili żołnierze KBW z jednostki dowodzonej przez chor. Kozakowskiego i członkowie mszańskiego UBP. Ofiarami byli: Józef Dudzik, Tadeusz Kołodziejczyk i Józef Flig- mieszkańcy Mszany Górnej, należący w czasie II wojny światowej do 6. kompanii II batalionu 1. Pułku Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej. Tych trzech mieszkańców Mszany Górnej  zostało tego dnia ciężko, bądź śmiertelnie, postrzelonych dlatego, że … uciekali przed nadjeżdżającym oddziałem wojskowym Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Co skłoniło ich do takiego zachowania? Odpowiedzią na to pytanie może być wiedza  o ich działalności w latach czterdziestych XX wieku. Otóż wszyscy trzej w czasie II wojny światowej należeli do niepodległościowego podziemia  zbrojnego i wielokrotnie uczestniczyli w akcjach zbrojnych przeciwko Niemcom.

 

 

Partyzanci oddziału „Mszyca” po otrzymaniu zrzutu w okolicach Mogielicy, lato 1944 r.,

siedzi od prawej: Józef Flig „Sojka”, stoi piąty od prawej: Józef Dudzik „Wasyl”

 

Po rozwiązaniu oddziału „Mszyca” 20 stycznia 1945 roku prawdopodobnie nie zaprzestali działalności zbrojnej. Mimo ujawnienia się w październiku 1945 roku w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Limanowej  nadal przeprowadzali akcje, tym razem skierowane przeciwko władzy komunistycznej. Aparat bezpieczeństwa  dysponując spisem ujawnionych partyzantów Armii Krajowej zaczął ich wyłapywać, wsadzać do więzień, wywozić w głąb ZSRR, mordować. Chcąc uniknąć takich zagrożeń akowcy uciekali za granicę, wyjeżdżali na Ziemie Odzyskane lub ukrywali się.

Nie wiadomo, czy rano w poniedziałek 4 listopada 1946 roku, oddział Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego wraz z przedstawicielami mszańskiego Urzędu Bezpieczeństwa jechał w celu aresztowania Fliga, Kołodziejczyka i Dudzika. Świadkowie wydarzenia mówią, że celem KBW byli mieszkańcy Lubomierza, którzy mimo otrzymania powołania do wojska, nie stawili się  w jednostkach wojskowych, przez co traktowani byli jako dezerterzy z Wojska Polskiego. Inną wersję przedstawiają m.in. członkowie rodzin, którzy skłonni są uwierzyć w donos na byłych partyzantów Armii Krajowej biorących dzień wcześniej udział w zabawie. Tego dnia, siedzący przed sklepem Starmacha na osiedlu Żyły, Kołodziejczyk, Dudzik i Flig zauważyli nadjeżdżający od strony Mszany Dolnej samochód wypełniony wojskiem. Wiedząc, że od dłuższego czasu są poszukiwani przez miejscową milicję i „bezpieczeństwo,” rzucili się do ucieczki w kierunku przepływającego niedaleko potoku. Według relacji jednego ze świadków, wszyscy trzej zostali trafieni seriami z rkm-u umocowanego na dachu samochodu. Obrażenia Józefa Fliga, który oprócz przestrzelonych nóg miał ranę w podbródku, mogłyby wskazywać na jego śmierć w wyniku strzału samobójczego – swoim współtowarzyszom mówił, że „żywy nigdy nie wpadnie w ręce wroga”.

Wg innej relacji celem akcji KBW byli w/w mieszkańcy Mszany Górnej. Świadczyłoby o tym pozostawienie części oddziału na wysokości osiedla Steczki (ok. pół kilometra od sklepu Starmacha), aby odciąć byłym partyzantom drogę ewentualnej ucieczki. Dudzik i Kołodziejczyk zostali trafieni seriami z rkm-u umocowanego na dachu samochodu, natomiast Flig zdołał uciec ok. 300 m w kierunku Łostówki. Jednak przy stopniu wodnym „u Badury” został postrzelony przez czekającą tam część oddziału KBW. Józef Dudzik i Tadeusz Kołodziejczyk z otwartymi ranami postrzałowymi zostali wrzuceni na samochód. Bez udzielenia jakiejkolwiek pomocy medycznej, ranni, nieprzytomni  zostali odwiezieni do szpitala w Rabce, a następnie do Krakowa. Tadeusz Kołodziejczyk zmarł w Wigilię Bożego Narodzenia. Dla Józefa Dudzika rozpoczął się kilkumiesięczny okres gehenny. Do maja 1947 roku przebywał w szpitalu św. Łazarza. Stan jego zdrowia się poprawiał, ale dzięki pilnującym go, często pijanym strażnikom z UBP po ich „zabiegach” konieczne były interwencje medyków. W wyniku zakażenia stracił nogę. Niewyleczony, z niezagojonymi ranami 22 maja 1947 roku  został  osadzony w więzieniu przy ul. Montelupich w Krakowie.  Tam poddawany był przesłuchaniom w sposób zgodny ze „standardami” stosowanymi przez UB przeciwko żołnierzom Armii Krajowej, a w czerwcu 1947 roku oskarżony o nielegalne posiadanie broni. Groziła mu kara do 5 lat pozbawienia wolności. W wyniku uchwalonej  22 lutego 1947 roku amnestii postępowanie karne przeciwko Józefowi Dudzikowi zostało umorzone, a on 1 lipca 1947 roku został zwolniony z więzienia; odzyskał wolność, zdrowia już nie.

Można się zastanawiać nad przyczynami, które doprowadziły do przedstawionego powyżej wydarzenia i tysiąca jemu podobnych. Aparat bezpieczeństwa (UBP, KBW, MO, ORMO i pozostałe) w swojej działalności opierał się na przepisach prawa najczęściej w formie dekretów, rozkazów, wytycznych  wprowadzonych po zakończeniu wojny, które dawały mu takie możliwości, np.: rozkaz gen. broni Michała Roli Żymierskiego- naczelnego dowódcy Ludowego Wojska Polskiego z 14 czerwca 1945 r.: „w akcji przeciw bandom do niewoli nie brać: przywódców i oficerów dowództwa dywersyjnego, dywersantów stawiających opór z bronią w ręku.” 12 lipca 1945r. prokurator generalny Wojska Polskiego upoważnił dowódców grup operacyjnych do „rozstrzeliwania na miejscu schwytanych z bronią członków podziemia niepodległościowego”. Służby komunistyczne dążące do sowietyzacji Polski, aby zrealizować swój cel, musiały wyeliminować najbardziej patriotyczną część społeczeństwa, czyli m.in. żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego z czasów II wojny światowej. Dla ich postaw, poglądów, sposobów działania władza nie widziała miejsca w społeczeństwie, uznano ich za Żołnierzy Wyklętych.

 

Zbigniew Jarosz