„Jego to zabili, zawiesiwszy na drzewie. Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się nie całemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków, którzyśmy z Nim jedli i pili po Jego zmartwychwstaniu”.
W swojej katechezie św. Piotr mówi wyraźnie „Jego to zabili, zawiesiwszy na drzewie”. Wciąż zastanawia nas groza i zarazem aktualność tego zabójstwa.
Najpierw swoisty układ. Faktyczna elita władzy w Izraelu, starszyzna i kapłani dochodzą do wniosku, że Jezus oznacza destabilizację układu politycznego. Ten układ bardzo przecież kruchy i faktycznie oznaczający co najwyżej realizację doktryny o ograniczonej suwerenności Izraela, był jednak dla elity politycznej satysfakcjonujący. Może dlatego, że zabezpieczał ich interesy, nazywane zapewne narodową „racją stanu”. Skoro ten układ zostaje naruszony, skoro w kraju naucza Człowiek, który głosi nie wezwanie do walki, ale głosi sprawę wartości i wiary, to układ jest narażony.
Apostazja
Dlatego, jak czytamy, „wówczas jeden z nich, Kajfasz, który w owym roku był najwyższym kapłanem, rzekł do nich: »Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod uwagę, że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród«” (J 11, 49–50).
Można zastanawiać się, dlaczego Jezus destabilizował? Przecież nie głosił żadnych tez politycznych, nie wzywał do rewolucji, nie postulował zbrojnego przewrotu. Głosił jedynie prymat Boga i konieczność szacunku dla niezbywalnych wartości. Ale w ten sposób po pierwsze, odmawiał władzy jej charakteru absolutnego, po drugie, wprowadzał w życie społeczne wartości, nadając temu życiu charakter etyczny. Utrudniał manipulację.
Determinacja starszyzny i elity politycznej jest ogromna. To widać zwłaszcza w dialogu starszyzny z Piłatem. „Odtąd Piłat usiłował Go uwolnić. Żydzi jednak zawołali: »Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi«. […] [Piłat] rzekł do Żydów: »Oto król wasz!«. A oni krzyczeli: »Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!«. Piłat rzekł do nich: »Czyż króla waszego mam ukrzyżować?«. Odpowiedzieli arcykapłani: »Poza Cezarem nie mamy króla«.
Jeśli nawet wola ukrzyżowania Jezusa jest wolą opinii publicznej, to jednak nie sposób zignorować tu roli przywódców. To arcykapłani, ówczesna elita polityczna, wypowiadają słowa, które są szantażem dla Piłata: „Poza Cezarem nie mamy króla”. Problem w tym, że arcykapłani wiedzieli i musieli tej wiedzy strzec, że jedynym królem Izraela jest Bóg. W tym momencie dokonują bluźnierstwa, dokonują swoistej apostazji, byle tylko osiągnąć cel – pozbyć się Niewygodnego. Niewygodnego dla układu.
Korupcja
Jest zatem w tej zbrodni spisek i układ. Jest korupcja władzy. Dramatyczna korupcja. Oto staje przed nami w tych dniach Piłat. Człowiek na stanowisku. Ale stanowisku w znienawidzonej prowincji, na obrzeżach wielkiego imperium. Człowiek, który tkwił pośród obcej kultury, traktowany jako wróg i traktujący wrogo obcych. Ten człowiek ma sądzić Boga. Boga, który w obcym świecie wydaje się być jedynie bliski i autentyczny. Ale jest swoista intryga prawna i polityczna. Piłat jest przekonany o niewinności Jezusa, utwierdza go w tym jego żona… Ale musi stanąć w obliczu dylematu – sumienie czy prawo? Prawo czy sumienie? „Odpowiedzieli mu Żydzi: »My mamy Prawo, a według Prawa powinien On umrzeć, bo sam siebie uczynił Synem Bożym«. Gdy Piłat usłyszał te słowa, uląkł się jeszcze bardziej”.
Zatem to bardzo stary dylemat i zarazem bardzo czytelny. Jest prawo – legalne, prawo, które jest zarazem sposobem realizacji własnych celów politycznych czy propagandowych, prawo, które jest absolutyzowane. Wobec dyktatu tego prawa, co należy zrobić?
Co mógł zrobić Piłat? On sam na to odpowiada swoim wahaniem i lękliwością. Co zrobił – zasądził Boga i zarazem zasądził człowieka. Zasądził, to znaczy skazał na śmierć.
Jan Paweł II pisał w „Evangelium vitae”: „Nie ulega wątpliwości, że zadanie prawa cywilnego jest inne niż prawa moralnego, a zakres jego oddziaływania węższy. Jednak „w żadnej dziedzinie życia prawo cywilne nie może zastąpić sumienia ani narzucać norm, które przekraczają jego kompetencje”.
Dramat Piłata to dramat człowieka, który oddał sumienie za pozycję polityczną w imię prawa stanowionego. Nie dostrzegł, że w ten sposób skazał na śmierć Boga.
Wzór mordów
Karol Wojtyła jako poeta pisał: „Czyż może historia popłynąć przeciw prądowi sumień?”.
Zabójstwo Jezusa jest przykładem historii dławiącej ludzkie sumienia. Dławiącej w sposób bezwzględny. Jest wyrazem życia społecznego i politycznego, które gotowe jest poświęcić Niewinnego w imię układu i swoistej racji stanu, oderwanej od dobra wspólnego. To zabójstwo jest uległością zniewolonego sumienia wobec strachu przed niełaską polityczną.
To zabójstwo i zawieszenie na drzewie krzyża wydaje się być jednoznacznie definitywne i ostateczne. Wydaje się stanowić wzór i model dla innych zabójstw, mordów i niewyjaśnionych katastrof. Dla tych sytuacji, które są podejmowane w imię swoistych układów przez zastraszonych o własne pozycje przywódców, z naruszeniem suwerenności ludzkich sumień. Historia i układy dławią ludzkie sumienia.
Nietrudno dostrzec w tym wszystkim dozę bezradności – także, a może zwłaszcza w naszej współczesności.
Tym bardziej ważne jest drugie zdanie z katechezy św. Piotra: „Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się… nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków”.
Bóg wskrzesił Jezusa, to znaczy Jezus zmartwychwstał. Zmartwychwstał, to znaczy okazał się mocniejszy niż układy, knowania, pakty, tajne spotkania pod osłoną nocy, niż zastraszone ludzkie sumienia, niż próby „wygrywania prawdy”. Tę ostatnią próbę podjęli arcykapłani, którzy „zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: »Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu«” (Mt 28, 12–14).
Zwycięstwo
Bóg jest większy od wszystkiego. Bóg zwycięża ten świat.
Przypominamy sobie te prawdy, i przeżywamy nieprawdopodobne wydarzenia Zmartwychwstania w bliskości tych dwóch rocznic. Rocznica śmierci i pogrzebu Jana Pawła II jest potwierdzeniem zwycięstwa Boga w życiu człowieka. Zwycięstwa, które staje się świętością. Rocznica katastrofy smoleńskiej wydaje się być wciąż triumfem tych, co „zawiesili na drzewie [krzyża]”. Ale właśnie to, że tę rocznicę przeżywamy w takiej bliskości Pustego Grobu wskazuje na nadzieję, nadzieję, która zawieść nie może.
W „Wieczerniku” Ernesta Brylla jest tekst – wyznanie Magdaleny, które było wielkim natchnieniem w latach osiemdziesiątych. Stało się nim i dzisiaj.
„MAGDALENA:
Pan, który ziemię zna, nie zapomina
o nas. Lecz wierzy, że sami wstaniemy
i odwalimy z piersi kamień ciemny.
Pan, który ziemię zna, nie zapomina.
Pan, który widział Łazarza, wie o tym,
jak w naszym grobie duszno, co nam robak szepce,
że Bóg swą twarz odwrócił i nas wskrzesić nie chce.
Pan, który płakał z Łazarzem, wie o tym.
Pan, który ziemię zna, nie zapomina.
Ale choć szepnął: »Wstańcie«, sami z naszej twarzy
musimy zdjąć jad trupi, odwinąć bandaże
i mieć tę siłę, co była w Łazarzu,
żeby wyczołgać się z milczenia grobu
i twarz niepewnie siną znów pokazać Bogu”.
Tej siły „co była w Łazarzu, żeby wyczołgać się z milczenia grobu i twarz niepewnie siną znów pokazać Bogu”, tej siły, która wypływa z wiary w to, że zwycięstwo jest możliwe, że wszystko możemy w Tym, który nas umacnia, tej siły, która daje wiarę, że On zwyciężył naprawdę ten świat, tej siły nam wszystkim życzę.
źródło: Niezależna.pl