„Czarny czwartek” 17 grudnia 1970 r. Władze PRL przeciwko protestującym robotnikom w Stoczni Gdańskiej używają wojska. Wśród ofiar są zabici i ranni, setki osób trafiają do milicyjnych aresztów. 19 grudnia 1970 r. Lech Wałęsa – młody robotnik ze stoczni – opowiada szczegółowo funkcjonariuszowi Służby Bezpieczeństwa o tym, co działo się w zakładzie. Dwa dni później, 21 grudnia 1970 r., Wałęsa podpisuje zobowiązanie o współpracy z komunistyczną bezpieką i przyjmuje pseudonim „Bolek”. W rozmowach z SB protestujących stoczniowców Wałęsa nazywa „rozrabiakami” - pisze w najnowszym numerze „Gazeta Polska”.
Ujawnione przez Instytut Pamięci Narodowej dokumenty – teczka personalna i teczka pracy Lecha Wałęsy – nie tylko potwierdzają to, o czym od wielu lat mówili śp. Anna Walentynowicz, Krzysztof Wyszkowski, Andrzej Gwiazda: że Lech Wałęsa to agent komunistycznej bezpieki o pseudonimie „Bolek”. Informacje, które funkcjonariusze SB zgromadzili w teczkach „Bolka”, obnażają kłamstwa Lecha Wałęsy na temat jego współpracy z SB i dają odpowiedź na pytanie, dlaczego w 1992 r. na wiele lat została zablokowana lustracja, którą rozpoczął Antoni Macierewicz, minister spraw wewnętrznych w rządzie premiera Jana Olszewskiego.
Po raz pierwszy o współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa opinia publiczna dowiedziała się w maju 1992 r. w związku z wykonaniem przez ministra MSW Antoniego Macierewicza zapisów uchwały lustracyjnej nakazującej mu ujawnienie nazwisk posłów, senatorów, ministrów, wojewodów, sędziów i prokuratorów będących tajnymi współpracownikami UB i SB w latach 1945–1990. Ujawnienie nazwisk poprzedziło zgromadzenie materiałów wytworzonych przez komunistyczną bezpiekę, w których dana osoba figurowała jako tajny współpracownik UB lub SB. Dokumenty te trafiły do kopert, które zostały opatrzone imieniem i nazwiskiem osoby, której dotyczyły, a następnie zapieczętowane.
Po „nocnej zmianie”, czyli obaleniu rządu Jana Olszewskiego 4 czerwca 1992 r., Andrzej Milczanowski, szef MSW od lipca 1992 r. do grudnia 1995 r., wypożyczył urzędującemu prezydentowi zaklejoną kopertę, w której znajdowały się donosy agenturalne TW „Bolka” uzyskane m.in. z akt osób, na które donosił Wałęsa. Po przegranych przez niego wyborach prezydenckich w 1995 r. i dymisji Andrzeja Milczanowskiego szefem MSW został Zbigniew Siemiątkowski. Gdy otworzył kopertę z nazwiskiem Lecha Wałęsy, okazało się, że w środku są jedynie pocięte gazety. Teraz wyszło na jaw, że donosy przetrwały w archiwum Czesława Kiszczaka i jest na to proste wytłumaczenie. Jeżeli donos dotyczył konkretnej osoby, która miała założoną przez SB sprawę, to był on sporządzany w kilku egzemplarzach – trafiał zarówno do teczki TW, jak i osoby rozpracowanej.
Więcej w najnowszym numerze „Gazety Polskiej”. W tym wydaniu specjalnym tygodnika znajdą Państwo skany dokumentów z szafy Kiszczaka
ŹRÓDŁÓ: Niezależna.pl