Miał 18 lat, chodził jeszcze do szkoły, urodził się i mieszkał w Monachium. Poza tym był zafascynowany seryjnymi zbrodniarzami, miał też problemy z psychiką, przechodził nawet terapię - w piątkowy wieczór wziął plecak, w którym ukrył pistolet i kilkaset sztuk amunicji. Zastrzelił dziewięć osób, a na koniec popełnił samobójstwo.
Natychmiast, po pierwszych informacjach o strzelaninie z monachijskim centrum handlowym, wszyscy zadawali to samo pytanie. Kim są zamachowcy? Bo początkowo policja niemiecka twierdziła, że jest trzech sprawców. Dzisiaj już wiadomo - był tylko jeden. W pojedynkę dokonał masakry. Jego ciało znaleziono w pobliżu miejsca zbrodni. Po zabiciu 9 osób i zranieniu kilkunastu, popełnił samobójstwo.
To 18-letni chłopak z podwójnym obywatelstwem. Niemieckim i irańskim. Jak podaje serwis tvp.info nazywał się David Ali Sonboly.
- Urodził się i wychował w Monachium - stwierdził podczas konferencji prasowej szef policji w Monachium Hubertus Andra. Dodał również: "był uczniem".
Co nim kierowało? Na tym etapie śledczy twierdzą, że nie miał związków z islamistami. Jak twierdzi prokurator Thomas Steinkraus-Koch: "sprawca był klasycznym szaleńcem bez jakiejkolwiek motywacji politycznej".
W plecaku, który znaleziono przy zwłokach, jednak ukrył kilkaset sztuk amunicji. Miał też pistolet Glock ze spiłowanymi numerami seryjnymi. Działał z premedytacją. Chciał zabić jak najwięcej osób.
Podczas przeszukania mieszkania odkryto wiele książek dotyczących zamachów i seryjnych zbrodni. Najwyraźniej był nimi zafascynowany. Śledczy uważają, że nie jest przypadkiem, iż wczoraj była piąta rocznica mordu dokonanego w Norwegii przez Andersa Breivika.