Chapeau bas przed tymi, którzy przed dziesięciu laty postanowili zainicjować tzw. Rajd Papieski. Nie zrobili tego z własnych potrzeb, ale uczynili to z myślą o innych – szczególnie o ludziach młodych. Skąd takie wnioski można wysnuć? Wystarczy zerknąć w program tegorocznego – jubileuszowego rajdu – by się przekonać, iż jest to „impreza” dedykowana młodemu pokoleniu. Program ten zakłada tzw. cele 10. Rajdu Gwiaździstego Szlakami Jana Pawła II. Jakie one są?
Najpierw chcemy uczcić – wspomnieć, szczególne wydarzenie, które miało miejsce 13 lat temu, gdy ojciec św. Jan Paweł II podążając na Mszę Św. kanonizacyjną do Starego Sącza zatrzymał się przed limanowską Bazyliką, by na ręce biskupa Piotra Bednarczyka złożyć pozdrowienia dla wszystkich tutejszych mieszkańców. Oczywiście we wspomnieniu tej krótkiej wizyty jest też miejsce na wspomnienie wszystkich innych, których biskup i kardynał Wojtyła na ziemi limanowskiej miał tak wiele. Podążając szlakami górskimi będziemy rozmawiać o tym z naszymi podopiecznymi. Pisząc to wspominam ubiegłoroczny rajd, gdy w drodze na Mogielicę złapała nas mocna ulewa. Chroniąc się pod drzewami słuchaliśmy niezwykłych opowieści ks. Stanisława Wojcieszaka, który bardzo ciekawie mówił młodym o poszczególnych odwiedzinach Karola Wojtyły na naszej ziemi.
I jeszcze jeden cel – wspólne wędrowanie. Jan Paweł II pisał, że zawsze zabierając młodych, czy to w góry, czy na jeziora wiedział, że ten wypoczynek, to będzie czas szczególnego duszpasterstwa. Wspólne wędrowanie jest okazją do wspólnych rozmów. Sceneria, mądre skrócenie dystansu przez wychowawcę, trud i wysiłek wędrowania – to wszystko sprawia, że i uczeń inaczej zaczyna patrzeć na swojego „belfra”. To wszystko jest podłożem większego zaufania. We wspomnianym ubiegłym roku wędrował z nami jeszcze ks. Włodzimierz. Zwróciłem uwagę na jedną rzecz. Przez dwa dni marszruty starał się iść z każdym uczestnikiem przynajmniej kilkanaście minut. Mam wrażenie, że nasi młodzi bardzo cenili sobie te rozmowy. Dorośleli w oczach.
Cóż można jeszcze dodać – jeśli sił i czasu starczy bierzmy naszych młodych i ruszajmy zdobywać góry. Być może to jedna z tych okazji, w których przekażemy im coś, co będą nosić w sobie przez dziesiątki lat, co będą wspominać, co może dawać im będzie siłę do trwania w tym coraz dziwniejszym świecie. Skąd takie wnioski? A czy nas nie zabierano na wyprawy, nie uczono szacunku do historii, przyrody, do drugiego człowieka? A czy ze łzą w oku nie wspominamy wypraw szkolnych, ministranckich, harcerskich? A czy te wspomnienia są bez znaczenia w naszym dorosłym życiu?
Autor: rajdowiec
Autor zdjęć: DZIKU