27 września 2012 r. minie 400 lat od śmierci ks. Piotra Skargi – jezuity. W związku z tą okrągłą rocznicą Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustanowił rok 2012 – ROKIEM KS. PIOTRA SKARGI. Początkowo inicjatywa ta spotkała się z przychylnym przyjęciem – wszak zasługi ks. Skargi są dla naszego Narodu, Ojczyzny i Kościoła nie do przecenienia. Po tej ustawie sejmowej podniosły się jednak głosy sprzeciwu, zwłaszcza środowisk protestanckich, jakoby Skarga był przeciwnikiem tolerancji. Nagłaśniają to liberalno-lewicowe media. Spowodowały one, że mimo upływu kolejnych miesięcy Roku ks. Skargi, nie wspomina się o nim tak, jak powinno. W kontekście tego godne uwagi są inicjatywy podejmowane m.in. przez parafię św. Piotra i Pawła w Krakowie, w której świątyni spoczywają szczątki Patrona Roku. Omawiany Rok trwa od 27.09.2011 do 27.09.2012 r. W ramach jego obchodu przewidziana jest tam comiesięczna Msza św. z okolicznościowym kazaniem. Z okazji rocznicy śmierci ks. Piotra wydano po raz kolejny„Kazania sejmowe” oraz nowe opracowania biograficzne. To wszystko zachęca i nas do przyglądnięcia się wiekopomnemu dziełu tego niezwykłego Polaka.
Nasz bohater urodził się 2 lutego 1536 r. w Grójcu na Mazowszu. Miał trzech braci i dwie siostry. Był najmłodszym dzieckiem w rodzinie. Gdy miał osiem lat zmarła mu matka, a cztery lata później ojciec. Wychowywało go starsze rodzeństwo. Jego przodkowie nazywali się Powęscy, ale gdy któryś z nich natarczywie użalał się na swój los, nazwano go Skargą i tak już pozostało. Piotr był bardzo uzdolniony. W 1552 r. w wieku 16 lat rozpoczął studia na Akademii Krakowskiej, a po dwóch latach nauki otrzymał już tytuł bakałarza. Znał się na arytmetyce, geometrii, muzyce, astronomii, gramatyce, retoryce i dialektyce, a więc m.in. dyscyplinach bardzo przydatnych do dyskutowania. W 1555 r. niespodziewanie opuścił studia, prawdopodobnie z braku środków na utrzymanie. Musiał jednak być niezły, skoro mając 19 lat został kierownikiem szkoły parafialnej przy katedrze św. Jana w Warszawie, a potem wychowawcą Jana Tęczyńskiego, syna wojewody lubelskiego, z którym wyjechał do Wiednia. Przebywał tam przez 2 lata. Po powrocie rozpoczął przygotowania do kapłaństwa. W 1564 r. mając 28 lat został kapłanem archidiecezji lwowskiej, gdzie zasłynął jako gorliwy duszpasterz i kaznodzieja katedralny. Był proboszczem w Rochatyniu, a potem kanonikiem i kanclerzem lwowskiej kapituły. Gdy przed młodym Skargą otwierała się szeroka droga kariery duchownej, w 1568 r. wyjechał do Wiednia, a potem do Rzymu, gdzie wstąpił do nowopowstałego zakonu jezuitów. Owocem pobytu w Rzymie była głęboka znajomość teologii i łaciny. Po powrocie do Polski pracował w Pułtusku, a potem od 1573 r. w Akademii Wileńskiej, gdzie w 1579 r. został rektorem. Miał wówczas 44 lata. Wtedy też podjął gorliwą działalność kontrreformacyjną. Jej owocem były przejścia na katolicyzm przez wielu luteran. Zwracał uwagę na kult Eucharystii oraz na jedność Kościoła. Dzięki temu wszystkiemu przyczynił się do powstania Unii Brzeskiej, zawartej w Brześciu Litewskim w 1595 r. przez chrześcijan prawosławnych zamieszkujących wschodnie tereny Rzeczypospolitej. Unici zachowali prawosławną liturgię oraz zobowiązali się do wierności papieżowi (grekokatolicy). Ks. Skarga z Wilna rozwijał też działalność misyjną; założył kolegia jezuickie w Połocku, Rydze i Dorpacie. W tym czasie też dużo pisał.
W 1584 r. powrócił do Krakowa, gdzie został zamianowany przełożonym domu zakonnego przy kościele św. Barbary w Krakowie (obok kościoła mariackiego). Rozpoczął remont kościoła i budowę przy nim domu zakonnego. Angażował się też w dzieła miłosierdzia.
W 1588 r. szwedzki królewicz Zygmunt III Waza, który zasiadł na polskim tronie, powołał ks. Skargę na kaznodzieję królewskiego. Funkcję tę pełnił przez 24 lata. Nie było to łatwe zadanie, gdyż ks. Piotr nie znał języka szwedzkiego, a król nie był biegły w języku polskim. Jako cudzoziemiec władca nie dbał o interesy Polski, gdyż nie potrafił wczuć się w potrzeby Narodu. Przywoływał więc Ks. Skarga króla do porządku. Mówił m.in.: „Nie taką monarchię chwalimy, która ma bezprawne panowanie, ale taką, która sprawiedliwymi prawy i radą mądrą podparta jest”.
Ks. Piotr Skarga był jednak wierny królowi i towarzyszył mu we wszystkich ważnych wydarzeniach Polski. Najpierw w Krakowie, a po przeniesieniu w 1596 r. stolicy do Warszawy, przeniósł się z królem do tego miasta. Widzialną pamiątką wdzięczności króla za posługę Skargi, była fundacja kościoła św. Piotra i Pawła w Krakowie przy ulicy Grodzkiej i kościoła jezuickiego Matki Bożej Łaskawej w Warszawie - obok katedry św. Jana. Królewski kaznodzieja dał się szczególnie poznać jako głosiciel kazań sejmowych. W ten sposób stał się też mówcą narodowym. Posługę tę zakończył na kilka miesięcy przed śmiercią. Ostatnie kazanie sejmowe wygłosił na Wielkanoc 22 kwietnia 1612 r. Po zakończeniu posługi kaznodziei królewskiego powrócił do Krakowa, gdzie pełnił najprostsze posługi w klasztorze. Szył na maszynie bieliznę dla braci i wyrabiał z wosku wotywne świece. Jedną z takich świec przekazał na Jasną Górę. Rzecz znamienna, że wypaliła się ona dokładnie w chwili śmierci ks. Skargi. Zmarł 27.09.1612 r. w Krakowie w 76 roku życia. Odszedł w opinii świętości. Pogrzeb odbył się następnego dnia. Pochowany został w podziemiach kościoła św. Piotra i Pawła, ale z biegiem lat zapomniano nawet o miejscu pochówku.
Wiele spraw przyczyniło się do tego, że ten niezwykły narodowy prorok, nie został należycie doceniony i wyniesiony na ołtarze. Szczególnie doprowadziły do tego rozbiory i kasata zakonu jezuitów. W 1814 r. odkryto trumnę Skargi, odrestaurowano ją, a w 1883 udostępniono dla zwiedzających. Upamiętniono także miejsca związane ze szczególną działalnością ks. Skargi. Między innymi w 1936 r. (400-lecie urodzin) odsłonięto na Zamku Królewskim w Warszawie, tablicę z jego wymownymi słowami: „Upominałem, aby obie Matki moje: Kościół Boży i Ojczyznę, w jednym końcu związane, wiernie i uprzejmie miłowali”.
Co stanowi trwałe dziedzictwo Ks. Piotra Skargi? Co możemy dziś przenieść, jako pouczenie do naszej rzeczywistości? Odpowiedzi na te pytania znajdziemy w drugiej części artykułu.
Autor: KS. STANISŁAW WOJCIESZAK