Chciałabym w prostych słowach nieco przybliżyć , a raczej tylko zarysować tajemnicę obrazu Matki Bożej z Guadalupe. Dlaczego wybrałam tak odległą Maryję ? Przecież znacznie bliżej mamy naszą Czarną Madonnę w Częstochowie, nieco dalej na ziemi francuskiej płaczącą Panienkę z La Salette, czy Tę z różańcem w Lourdes. Jest też Biała Pani z portugalskiej Fatimy. Oto tylko kilka powodów… Wizerunek Matki Bożej królującej na wzgórzu Tepeyac jest żywy, o czym świadczą Jej oczy, w których widoczne jest zjawisko refleksu występujące wyłącznie u żywych ludzi. Najprościej mówiąc to właśnie tam możemy spojrzeć Maryi prosto w oczy emanujące nadzwyczajną głębią i blaskiem istnienia – tak najczęściej opisują to osoby, które miały szczęście oddać Jej pokłon. Co więcej, w Jej źrenicach zapisała się na wieki scena sprzed kilkuset lat, kiedy Juan Diego, święty Indianin wybrany przez Maryję, przekazywał arcybiskupowi Zumarrandze ukryte pod płaszczem naręcze Maryjnych kastylijskich róż, które po chwili zniknęły , a w ich miejsce na owym zgrzebnym płaszczu, tzw. tilmie ukazał się znany nam dziś wizerunek Matki Bożej z Guadalupe. Scena ta zawiera wszystkie nawet najmniejsze detale takie jak np. sznurowadła indiańskich sandałów czy co wydaje się być niewiarygodne łzy wzruszenia u dwunastu osób uczestniczących w owym wydarzeniu. Żaden szczegół nie został pominięty. Już, a może przede wszystkim, dla tych oczu warto przemierzyć ocean. Kolejny, niebanalny powód do wzbudzenia zainteresowania tym cudownym obrazem jest jego autor czyli sam Pan Bóg bądź Matka Boża. Wyniki licznych badań prowadzonych nad tym Boskim dziełem zadziwiły uczonych i cały świat. Niemiecki profesor, noblista Richard Kuhn w 1936 r. po szczegółowych badaniach mikroskopijnych i promieniowaniem podczerwienią stwierdził, że na obrazie nie ma choćby najmniejszych śladów pędzla, a użyte barwniki nie są dotąd znane ludzkości i nauce – nie są pochodzenia ani roślinnego, ani zwierzęcego czy mineralnego. To samo potwierdzili inni badacze: „nauka nie zna takich barwników i technik malarstwa (…) obraz Matki Bożej z Guadalupe jest dziełem, którego nie byłby w stanie namalować żaden, nawet najgenialniejszy malarz” („Miłujcie się” nr 1/2002). Nie tylko farby pochodzą prosto z Nieba, ale również tkanina nabrała cech cudownych. Indiańskie tilmy wykonywane są z włókien kaktusa agawy, ich trwałość, jak każdego materiału jest ograniczona; średnio płaszcze te rozpadały się po 20 latach, tymczasem tilma Juana Diego z odbiciem Maryi przetrwała ponad 470 lat w nienaruszonym stanie. Nie zniszczyły jej tysiące dotykających ją rąk (dawniej obraz można było dotknąć ręką lub przedmiotem np. laską kulejącego), nie osiada na niej kurz, pleśń czy grzyb, nie szkodzą jej dym kadzideł i świec, które płoną przed obrazem niemal cały czas, również po potężnym wybuchu bombowym w 1921 r. nadal była w idealnym stanie, podczas gdy inne świętości uległy zniszczeniu. Boskie dzieło z Meksyku jest doskonałe pod względem technicznym, malarskim, a co najważniejsze jest źródłem wielu cudów, łask i nawróceń. Najlepszymi przykładami porzucania innych religii i powrotu do Boga są liczni, wielcy uczeni, którzy skrupulatnie badali obraz – Jego tajemnica, perfekcyjność i emanujące z Maryjnych żywych oczu dobroć i miłość zmieniły wiarę tych ludzi na zawsze. Prostym Indianom nie trzeba było badań, uwierzyli na słowo i z całego serca pokochali swoją nową Matkę – dowodem jest fakt, iż w ciągu zaledwie 6 lat (1532- 1538) dokonała się chrystianizacja całego Meksyku czyli ok. 9 mln ludzi! Następnie cuda – najgłośniejszy wydarzył się 26 grudnia 1531 r., w dniu przeniesienia obrazu do kaplicy, która powstała w 13 dni w miejscu objawień. Wtedy to gorącą modlitwą lud wyprosił łaską wskrzeszenia dla Indianina śmiertelnie ugodzonego strzałą. Jakże wielkie musiało być poruszenie w chwili gdy leżący u stóp obrazu Matki Bożej z Guadalupe zmarły otworzył oczy i wstał uleczony z rany. Kończąc chciałabym przekazać jeszcze jeden niebywały wątek dotyczący Matki Bożej Indian – jest to jedyny obraz, na którym uwieczniona jest Ona w stanie błogosławionym. Może właśnie dlatego Matka Boża z Guadalupe traktowana jest w sposób wyjątkowy: pełen najwyższego szacunku, a jednocześnie czuły, nie tylko przez wiernych proszących o łaski i dziękujących za opiekę, ale co ważne przez ludzi deklarujących się jako niewierzących, a nawet przeciwnych Kościołowi – nie mają odwagi dotknąć choćby złym słowem świętego wizerunku Matki oczekującej Bożego Syna. W obliczu tej wielkiej tajemnicy pozostaje mi tylko życzyć Wam drodzy Czytelnicy i sobie by dane nam było spojrzeć w Jej oczy. Jeśli nie w te na wzgórzu Tepeyac, to kiedyś w przestworzach niebieskich.
Autor: JDP