„Dziecko w tych decydujących pierwszych latach swego życia doświadcza swej matki, jako źródła życia, jako siły wszechogarniającej, chroniącej je i żywiącej. Matka jest pokarmem, miłością, ciepłem, ziemią. Być kochanym przez nią to tyle, co być żywym, zakorzenionym, mieć ojczyznę i dom.” E. Fromm:
Mleko i miód
Wychowanie dziecka to także, a może przede wszystkim, powołanie. Jego treść, sens i wielkość zawarł w kilku celnych zdaniach papież Jan Paweł I.
Miłość matczyna jest niejako bardziej automatyczna niż ojcowska, a tym samym łatwiejsza dla kobiety, gdyż wypływa ona z samego faktu - największej z możliwych - bliskości matki i dziecka w okresie ciąży. Miłość matki jest bezwarunkowa, a więc nie żąda ona niczego w zamian, ani też nie pojawia się, „dlatego, że...”. Taka miłość jest dziecku konieczna, aby mogło normalnie się rozwijać. Musi się nią nasycić, aby samo w przyszłości potrafiło kochać.
Niemiecki filozof i psychoanalityk E. Fromm jest zdania, iż pełna miłość macierzyńska powinna zawierać dwa równoważne elementy, nazwane przez niego „mleko”, czyli odpowiedzialność i troska o dziecko oraz „miód”, a więc budzenie miłości życia. Wg niego większość matek potrafi ofiarować dziecku wyłącznie „mleko”. „Miód”, który symbolizuje słodycz życia, potrafi dać tylko matka, która sama jest szczęśliwą, spełnioną osobą. Według Fromma bez trudu można odróżnić – tak wśród dzieci, jak i dorosłych – tych, którzy otrzymali tylko „mleko” od tych, którym dane było dostać i „mleko”, i „miód”, gdyż zarówno niepokój matki, jak i ukochanie przez nią życia mają ogromny wpływ na całą osobowość dziecka i pozostawiają w niej niezatarte piętno.
Nieszczęśliwej kobiecie trudno, niestety, stać się czułą i ciepłą matką, co ma tak ogromne znaczenie dla pełni rozwoju dziecka.
„Mama” – to prawie zawsze pierwsze słowo, jakie mówi dziecko. I nic dziwnego, skoro ona jest właśnie tym, za kim i za czym ono najbardziej tęskni, skoro jej potrzebuje, skoro przy niej czuje się bezpieczne. Nietrudno też zrozumieć, dlaczego tak jest. Wystarczy uzmysłowić sobie, iż to łono matki było najbezpieczniejszym, ciepłym, wygodnym, po prostu najlepszym schronieniem dziecka przez pierwszych (teoretycznie) 40 tygodni życia.
Noworodkowi, czy później niemowlakowi, niczego nie brak tak dotkliwie, jak czułego, delikatnego dotyku matczynych rąk, uspokajającego ciepła jej ciała, kojącego dźwięku jej głosu. Dlatego tak ważne jest, aby to właśnie w tym najwcześniejszym okresie życia matka była z nim (o ile to tylko możliwe) bez przerwy, by je jak najczęściej przytulała, głaskała, całowała, brała na ręce, nosiła, szeptała do niego i mówiła czułe słowa po to, by przedłużyć niejako ten raj płodowego życia i pomóc dziecku powoli, bez wstrząsów i bólu, wejść w ten otaczający go, nieprzyjazny, twardy, zimny świat.
Później – w miarę jego dorastania – dyskretną troskę musi przesłonić towarzyszenie dziecku w jego zmaganiach z trudami życia.
Matka to ciepło, bezpieczeństwo, miłość, dom. Trudno sobie nawet wyobrazić szczęśliwe, radosne dzieciństwo bez kochającej matki w domu, która – uśmiechnięta, czuła, wrażliwa niczym radar na każdy nastrój swej pociechy – oczekuje jej w choćby najskromniejszym, ale czystym, posprzątanym i zadbanym domu, z przysłowiowym talerzem zupy czy jakimś smakołykiem dla swego skarba.
I nie ma tu znaczenia wiek jej dziecka: ona zawsze kocha, ona zawsze czeka, zawsze się troszczy i dba o swoją pociechę. Ileż ciepła i serdeczności zawiera w sobie i przekazuje widok matki śpiewającej, tulącej swojego malucha i kołyszącej go do snu, opowiadającej lub czytającej mu bajki na dobranoc, uczącej znaku krzyża i pacierza. A czyż istnieje gdziekolwiek na świecie lepszy sposób na dziecięce smutki i zmartwienia niż kochająca mama, która pociesza i koi wszelkie niepokoje? Do kogóż, jak nie do matki właśnie, biegnie dziecko z przedszkola lub szkoły, by się podzielić radością pierwszych sukcesów czy też rozpaczą z powodu kłopotów szkolnych? Kto, jak nie matka, najlepiej potrafi zadbać o dziecko w czas choroby? Ileż nocy nieprzespanych, ile dni często przepłakanych z obawy o swe dziecko przeżywa każda matka? Ile razy musi wstać do niego w nocy, pochylić się nad jego łóżeczkiem, by odpędzić nocne strachy... To ona jest jak lek na każde zło!
Autor: BS&TG
(c.d.n.)