Chciałam w tym miejscu zachęcić do obejrzenia filmu pt. „Nietykalni”. Jednak nie wiem jak to zrobić, po prostu brakuje mi odpowiednich słów, które by oddały to „coś”, co tak porusza w tej francuskiej produkcji. No właśnie francuskiej – Francuzi to naród, w którym wrażliwość i zadziwienie światem są cechami bardzo mocno rozwiniętymi; wręcz osiągnęli w tej dziedzinie perfekcję i to się czuje w tym filmie i co więcej to się udziela widzowi. Jeśli dodamy do tego wyśmienity humor, co doskonale udało się twórcom Olivierovi Nakache i Ericowi Toledano to mamy śmieszny (momentami aż do łez), a jednocześnie głęboko wzruszający film o narodzinach niezwykłej przyjaźni pomiędzy młodym afrykańskim emigrantem a bogatym sparaliżowanym Francuzem. Philippe (Francuz) i Driss (Marokańczyk) to na pierwszy rzut oka absurdalny duet jak na znajomych, a co dopiero na przyjaciół! A jednak… Bo oto młody cudzoziemiec o niejasnej przeszłości zmienia smutne, nieciekawe, wręcz beznadziejne życie zamożnego niepełnosprawnego mężczyzny. Philippe znów się śmieje, dostrzega radości zwykłych dni, ze zdziwieniem, nadzieją, a jednocześnie bardzo ostrożnie odkrywa, że pomimo ciężkiej choroby życie się dla niego jeszcze nie skończyło (jak sądził), że może być pięknie, że wciąż może przeżyć wiele niezwykłych chwil. Co poza tym mnie zafascynowało w tym filmie ? Paryska codzienność, charakterystyczne zachowanie Paryżan zostały oddane fenomenalnie, w niczym nie odbiegają od rzeczywistości. „Nietykalni” to swoistego rodzaju dzieło ukazujące kwintesencję człowieczeństwa – opiekun chorego, którego na początku odbieramy jako butnego, wyrachowanego cwaniaczka okazuje się dobrym, pełnym współczucia i hartu ducha młodym człowiekiem, który zaraża radością życia. Historia tym bardziej poruszająca, ponieważ oparta na faktach. Film, którego się nie zapomina.
Autor: JDP