Jabłoniec
11 listopada, w niedzielę rano niebo nad Limanową jaśniało błękitem, a jesienne słońce złociło ostatnie liście zagajnika na wzgórzu cmentarnym Jabłońca. O godz. 10.00 przybyła tam delegacja Polonii węgierskiej z Miszkolca na czele z przewodniczącą Samorządu
Polskiego i jej zastępcą. Gościom towarzyszyli członkowie Stowarzyszenia Kulturalno-Oświatowego Ziemia Limanowska wraz z Grupą Rekonstrukcyjną oraz Burmistrz Miasta Limanowa Władysław Bieda i zastępca przewodniczącej Rady Miasta Jan Winiewski. Marek Sukiennik – członek Zarządu Stowarzyszenia- opracował scenariusz tej wizyty i poprowadził uroczystość, która rozpoczęła obchody Święta Niepodległości w Limanowej. Pragnieniem gości było uczczenie pamięci żołnierzy węgierskich poległych w bitwie w1914 roku na Jabłońcu. 
Choć są Polakami żyjącymi na obczyźnie, pamiętają o historii Polaków i Węgrów, których losy nieraz się splatały. Poranny silny wiatr niósł melodię węgierskiego czardasza, który wykonała na skrzypcach Martyna Dutka. Odbył się krótki apel poległych, a potem złożenie wieńców od społeczności limanowskiej i delegacji węgierskiej. Trębacz odegrał „Ciszę”, a zebrani zadumali się nad mogiłami poległych żołnierzy i przeszłością Ojczyzny.
Limanowski Rynek
Na płycie rynku w wojskowym szyku stanęli żołnierze Kompanii Honorowej 6. Brygady Powietrzno-desantowej z Krakowa, Grupa Rekonstrukcji Historycznej Stowarzyszenia „Ziemia Limanowska”, Związek Strzelecki „Strzelec”, którzy oczekiwali na inspekcję komendanta Józefa Piłsudskiego. Orkiestra „Echo Podhala” wykonywała melodie legionowe, powiewały poczty sztandarowe urzędów, instytucji, organizacji i zakładów pracy, a ich delegacje przygotowały wiązanki z biało-czerwonych kwiatów. Przybywało mieszkańców,
a konferansjer Marian Wójtowicz zapoznał zgromadzonych z programem uroczystości.
Nie zabrakło tu również gości z Węgier, których flagę narodową niósł Marek Sukiennik ubrany w strój oficera huzarów węgierskich. Obecni byli włodarze Powiatu Limanowskiego, Gminy Limanowa oraz poseł Wiesław Janczyk. Komendant wraz ze swoimi adiutantami wjechał od strony ulicy Matki Boskiej Bolesnej do rynku bryczką w eskorcie konnych jeźdźców. Żołnierze oddali mu honory wojskowe, po czym przywitał go gospodarz Miasta Burmistrz Władysław Bieda. Nastąpił uroczysty moment wciągnięcia na maszt flagi państwowej i rozległ się Mazurek Dąbrowskiego w wykonaniu orkiestry. Głos zabrał Burmistrz Miasta oraz przewodnicząca Samorządu Polskiego z Miszkolca. Na prośbę Burmistrza Miasta harcerze z Zespołu Szkół Samorządowych Nr 1 w Limanowej roznosili mieszkańcom flagi narodowe, by je wywiesili na swoich domach. Przemówił również sam komendant, którego słowa wypowiedziane kiedyś są tak aktualne. Powiedział mianowicie m. in. że się podzieliliśmy na kilka różnych rodzajów Polaków. Że trudno się porozumiewamy, że są Polacy, którzy mówią, komu wolno, a komu nie wolno żyć i pracować w swoim miejscu, w swoim kraju. Życzył jednak z nadzieją, by racja stanu pokonała te spory. Byśmy szli, służąc tylko Polsce, kochając tylko Polskę, a nienawidząc tych, co służą innym. W dzień niepodległości powinniśmy być dumni z naszego narodu.
Manifestując poczucie dumy i przynależności do narodu, uczestnicy uroczystości w orszaku udali się do Bazyliki Matki Boskiej Bolesnej, by modlić się wspólnie za Ojczyznę. Delegacje złożyły wiązanki kwiatów przed Tablicami pamiątkowymi znajdującymi się na północnej ścianie kościoła.
Msza święta w intencji Ojczyzny
Kościół wypełnił się wiernymi po brzegi. Chór Chłopięcy Bazyliki Matki Boskiej Bolesnej pod batutą Haliny Dyczek rozpoczął pieśnią mszę świętą, którą koncelebrował proboszcz Parafii ks. dr Wiesław Piotrowski. Homilię wygłosił ks. Robert Pociecha. Były to ważne słowa kapłana, który zwrócił uwagę na brak poszanowania w Ojczyźnie autorytetów Kościoła, Szkoły- Nauczyciela i Rodziny. Są one bowiem jak gwoździe dla obrazu, bo człowiek może zawiesić na nich najważniejsze w życiu wartości, a konieczne dla trwania narodu. Dodał, że Polacy różnią się w poglądach, ale nie mogą się za to nienawidzieć! Ważne jest dążenie do prawdy. Zastanawiał się kaznodzieja, czy bez wartości chrześcijańskich, które były od początku dziejów spoiwem naszego państwa, a niestety tak dziś poniżane, będzie trwać Polska za pięćdziesiąt lat? Czy Chrystus za pięćdziesiąt lat ujrzy na limanowskiej ziemi wierzących mieszkańców?
Cieszymy się dziś wolnością, świętujemy, ale rzeczywiście zastanówmy się, jaka Polska ma być za kilkadziesiąt, kilkaset lat. Choć może tego nie ujrzymy, o niej decydujemy teraz, wychowując dzieci, młode pokolenie. Swoim przykładem, postawą, rozmowami z dziećmi o hierarchii wartości wpływamy na przyszły kształt kraju nad Wisłą.
Autor: G.N.
Zdjęcia: Roman Szuszkiewicz
Druga galeria - zdjęcia: Justyna Pałka i Jakub Trojanowski
