Dlaczego Kościół upiera się przy swoim w sprawie sztucznego zapłodnienia in vitro? Dlaczego nie spojrzy na tę sprawę z punktu widzenia rodziców, którzy cierpią brak dziecka? To są sztandarowe pytania tych, którzy są dziś piewcami „taniego współczucia”. Problem in vitro jest typowym przykładem dzisiejszego myślenia środowisk o zabarwieniu lewackim. Niestety trzeba też dodać, iż jest to symptom dzisiejszego myślenia wielu, którzy odcinają się od wspomnianych środowisk, a raczej poczuwają się być po drugiej stronie. W czym problem więc? W tym, co jest tak charakterystyczne dla nas dzisiaj, a więc w powierzchowności. Przejawia się ona w tym, że skupiamy się tylko na lotnym haśle, które mówi, że chcemy pomóc bezdzietnym małżeństwom. Nic natomiast nie wspominamy o tym, że to bezdzietne małżeństwo, aby powołać do życia upragnione dziecko, musi skazać na śmierć kilka pozostałych – także swoich dzieci! I to jest istota płytkiej empatii zarówno lewaków, jak i wielkiego „ miłośnika rodziny”, jakim jawi się być chociażby obecny premier. Miałem okazję kilka lat temu uczyć dziecko, które zostało poczęte przy użyciu omawianej metody. Zawsze patrząc na nie myślałem, co też ono będzie czuć, gdy kiedyś dowie się o tym jak się poczęło; gdy dowie się o tym, jak działa in vitro. Czy dzisiejsi „mega humaniści” mają w swoim współczuciu chociażby taką rzecz na uwadze?
Być może nie mamy swojego zdania na temat poruszonego zagadnienia. Zachęcam ,by obejrzeć film Grzegorza Brauna – „Eugenika – w imię postępu”. Można na nim zobaczyć chociażby to, co ojciec św. Benedykt XVI nazwał „fabrykami ludzi”. Takowe istnieją już w Polsce…..
Na koniec przytoczę słowa szczecińskiego metropolity – abpa Andrzeja Dzięgi, skierowane do chrześcijan: „Gdyby jednak ktoś z katolików świadomie podpisał się lub głosował za dopuszczalnością in vitro (…) niech pamięta, że występuje przeciwko godności osoby ludzkiej i przeciwko prawu Bożemu. Sam się wtedy odłącza od pełnej wspólnoty z Kościołem katolickim, póki następnie sprawy nie przemyśli, nie przemodli i nie zmieni publicznie swojego stanowiska. Do tego czasu niech pamięta, by nie prosił też Kościoła o dar Komunii świętej.” (Szczecin – 18.11.2012)
Te bardzo mocne i brzemienne słowa świadczą o jednym, a mianowicie o tym, że in vitro to nie jest tylko sposób na poprawienie słupków poparcia. To jest o wiele bardziej złożona sprawa. A nam wierzącym – dziś żyjącym – Pan Bóg daje ten problem jako zadanie do mądrego rozwiązania.
Autor: Adam Dziki