Ostatnio natknęłam się na swoistego rodzaju „przewodnik po relikwiach Chrystusowych”, a ściślej mówiąc o miejscach z nimi związanymi. Jeden z rozdziałów poświęcony jest Koronie Cierniowej. Znajdziemy w nim szczegółowy opis Jej wyglądu; i tak dowiadujemy się, że Korona Cierniowa, którą my znamy z obrazów, rzeźb jest wersją „uproszczoną”, bo w rzeczywistości był to kolczasty czepiec, który okalał niemal całą głowę Pana Jezusa. Dokładnie też została opowiedziana historia Jej wędrówki, to w jaki sposób znalazła swoje miejsce z paryskiej katedrze Notre Dame, że to głównie za Jej przyczyną została wzniesiona przepiękna Święta Kaplica – Saint Chapelle. Jestem pełna uznania dla autorów: Grzegorza Górnego i Janusza Rosikonia za niezwykle wyczerpujące informacje na temat opisanych relikwii. W książce pt. „Świadkowie Tajemnicy – śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych” przeczytamy m. in. o: Świętym Krzyżu, Całunie Turyńskim czy o mało znanym Sudarionie z Oviedo czyli płótnie pogrzebowym z żywą krwią. Wszystko to bardzo pouczające i zmuszające do refleksji, takiej natychmiastowej „na teraz” i takiej powracającej, budującej pokorę i pogłębiającej wiarę. Ta pierwsza wspomniana refleksja jest czymś naturalnym po przeczytaniu tej lektury, natomiast tą drugą przywołam, gdy znów będę mogła uklęknąć i ucałować szczątki Korony Cierniowej (żywię taką wielką i jednocześnie cichą nadzieję). Mam to szczęście, że co jakiś czas bywam we francuskiej stolicy i gdy tylko jest ku temu okazja czyli pierwszy piątek miesiąca, to zmierzam pokłonić się tej właśnie relikwii. Tyle razy byłam w Notre Dame… Tyle razy mogłam ucałować Świętą Koronę… a uczyniłam to do tej pory tylko jeden raz. I sama nie wiem dlaczego ? Czy to było aż tak duże dla mnie przeżycie ? Nie sposób oddać słowami tego co się czuje, tej atmosfery gdy z płonącymi świecami wchodzą strażnicy w długich białych płaszczach z czerwonymi krzyżami – Kawalerowie Zakonu Rycerskiego Grobu Bożego. Kiedy zajmą już swoje miejsca, w absolutnej ciszy i zapachu kadzidła wnoszona jest Korona Cierniowa, wszyscy powoli klękają. Potem się już niewiele pamięta, a jednocześnie wszystko…. Taka „stop klatka” – liczy się tylko tu i teraz, masz świadomość, że dane Ci było uczestniczyć w czymś wielkim. Ustawiasz się w kolejkę i powolutku zmierzasz przed ołtarz, w końcu przyklękasz, całujesz. To taki moment, kiedy nawet w myślach nie umiem powiedzieć „dziękuję Ci Panie Jezu”, bo wtedy nie ma dosłownie nic, a jednocześnie jest wszystko ty i On. Nie wiem czy będąc mądrzejsza o te wszystkie zaczerpnięte z tej książki wiadomości będę umiała podziękować, ale wiem, że jeszcze bardziej chcę się Jej pokłonić.
Autor: JDP