„Słyszeliście też kiedykolwiek głos pędzącego szrapnela?”- pytał zebranych na cmentarzu jabłonieckim prowadzący Janusz Kądziołka. – „Prawda, nie słyszeliście go nigdy. Świst jego podobnym jest mroźnego, przejmującego wiatru zimowego, przedzierającego się przez gałęzie sosen. Słychać w nim skargę żałobną, ciężkie westchnienia i krzyk, połączone w jeden wielki jęk. W chwili, gdy następuje wybuch, zdaje ci się, że tkniętą jest twoja głowa eksplozją dynamitu, której wtóruje głośny, wysoki dźwięk. Nie bardzo przy tem pocieszającą rzeczą jest to, że ten szrapnel, który usłyszysz w chwili wybuchu, nie czyni ci krzywdy, tylko ten, którego eksplozji nie masz już czasu usłyszeć, posyła cię w mogiłę wielkiego cmentarzyska.”
Huk eksplozji (efekt dźwiękowy) i te słowa w niedzielne, mroźne, ale słoneczne grudniowe przedpołudnie rozpoczęły uroczystość upamiętniającą wydarzenie sprzed 98 lat, kiedy na Jabłońcu od 8 do 11 grudnia 1914 roku rozpętał się straszny ogień.
Prowadząca Grażyna Nowak przywołała wspomnienia nieżyjących już mieszkańców tego terenu, którzy pozostawili po sobie takie świadectwa:
„Dygotaliśmy ze strachu, a życie liczyliśmy na sekundy. Potężny huk rozlegał się bez ustanku. Kule leciały jak grad. Słyszeliśmy okrzyki „hura”. Cała bitwa objęła teren od Łysej Góry przez Jabłoniec w stronę Golcowa. Na Lipowem Austriacy ustawili dwa działa, Rosjanie obstawili się na szczycie Golcowa, gdzie doszło do pierwszego starcia. Było to w nocy. Zginęło tam dużo Rosjan i Austriaków. Rosjanie tej samej nocy musieli cofnąć się z Golcowa i zrobili oparcie na Jabłońcu. Tu, w miejscu obecnego cmentarza a sośliną Lebdów rozegrał się bój. Gdy Rosjanom zabrakło amunicji, gdyż nie dostali posiłków od swoich rezerw, zmuszeni byli iść do szturmu na białą broń.”
Grupa rekonstrukcyjna Stowarzyszenia Kulturalno-Oświatowego Ziemia Limanowska przygotowana przez nieocenionego miłośnika tematu Marka Sukiennika pokazała przybyłym mieszkańcom Jabłońca i Limanowej atak żołnierzy rosyjskich na żołnierzy austriacko-węgierskich. Towarzyszył tej scenie dźwięk boju.
„Wtedy ( w 1914 roku – przyp. G. N.) już nie strzelano z armat. Starcie na białą broń nastąpiło na polach Łyszczarzów, Rusinów, Marciszów i Śliwów. Rano w sobotę wojska rosyjskie były już pokonane. Wycofali się kierunku Nowego Sącza. Z Jabłońca zwożono rannych. Na Łyszczarzowym polu leżało najwięcej trupów „jak snopki po żniwach”- wspominała Magdalena Zoń, z domu Marcisz, wówczas 17- letnia dziewczyna. Po zakończonej bitwie przez cały dzień jedni żołnierze kopali wielkie doły, a inni zwozili poległych, które kapelan kropił święconą wodą. Potem składano je w grobach, przysypywano wapnem i zawalano ziemią.”
Żołnierzy rosyjskich. którzy przeżyli, wzięto do niewoli. Widział ich wtedy Jan Wąsik ze Starej Wsi, wówczas 13-letni chłopiec, który potem opowiadał: Stałem na limanowskim rynku przed kościołem i patrzyłem na żołnierzy rosyjskich. Wtedy jeden z nich powiedział: Co ja się nastrzelał do tej wieży, ale w oczach mi stojała babuszka i nie trafiłem. Owa tajemnicza kobieca postać to – wierzymy –Matka Boska Limanowska, a żołnierz rosyjski widział, że na wieży był ulokowany austriacki obserwator i usiłował go zniszczyć.”
„Po roku jeńcy wojenni zwieźli kamienie. Z nich zbudowali nagrobki i ogrodzenie cmentarza. Piękne mauzoleum w kształcie pocisku artyleryjskiego postawili Othmarowi Muhrowi, poległemu poniżej i tymczasowo pochowanemu w kaplicy Myszkowskich w Tymbarku.”
Nie wszyscy mieszkańcy Jabłońca i Golcowa opuścili swe domostwa, choć ogień bitewny był tuż, ukryli się w piwnicach. Kiedy mogli wrócić do swoich gospodarstw, ujrzeli niektóre bardzo zniszczone. W przydomowych stawach woda zabarwiona była krwią żołnierzy obu armii.
Dziś w wolnej Polsce na jabłoneckim wzgórzu pochylamy głowy nad grobami 429 poległych pochowanych w 31 grobach pojedynczych i 34 zbiorowych. Chowano oddzielnie Rosjan, Austriaków i Węgrów, ale wszystkich na wspólnym cmentarzu, a 1 listopada 1915 roku proboszcz Kazimierz Łazarski przybył tu w procesji z mieszkańcami Limanowej, by poświęcić cmentarz. To miejsce stało się dla nich „rozjemczą mogiłą” – jak pisał kiedyś Adam Mickiewicz. „Nie pytajcie, czy byli przyjaciółmi, czy wrogami - Anioł Śmierci przygarnął ich w niebie - wolnych od nienawiści.”
„Ty, który żyjesz, uszanuj ziemię, po której stąpasz, albowiem przesiąknięta jest krwią bohaterów.”
Być może niejednego z nich żegnała matka, naznaczając czoło syna znakiem krzyża. Być może oni sami przed bojem czynili znak krzyża, zanosząc modlitwy o ocalenie. Na ich mogiłach stoją dziś krzyże, znak wiary. Uczynili znak krzyża przybyli na miejsce ich wiecznego spoczynku limanowianie, młodzież ze Związku Strzeleckiego „Strzelec” pod dowództwem Stanisława Dębskiego i dzieci z rodzicami, dyrektor Zespołu Szkół Samorządowych Nr 1 w Limanowej Kazimiera Zięba z harcerkami, burmistrz Miasta Limanowa Władysław Bieda oraz poseł RP Wiesław Janczyk, przewodnicząca Rady Miasta Limanowa Irena Grosicka oraz zastępca Jan Winiewski wraz z radnymi Walentym Rusinem i Andrzejem Ligasem, zastępca przewodniczącego Rady Powiatu Wojciech Włodarczyk i członkowie Stowarzyszenia Kulturalno-Oświatowego Ziemia Limanowska na czele z prezesem Stefanem Hutkiem, gdy ks. Daniek Świątek rozpoczął uroczystą mszę świętą w intencji poległych. W homilii uświadomił zebranym, że ziemię, za którą nasi przodkowie przelewali krew i oddawali życie, dziś tak łatwo opuścić, przekraczając jej granice bez zdjęcia nogi z hamulca samochodu. Współcześni Polacy różnie myślą o przeszłych wydarzeniach, czasem przez pryzmat dobrobytu materialnego zazdrośnie spoglądają na Zachód. Na szczęście znaczna część naszego narodu
wiąże swoje życie z Polską. Buduje jej dobrobyt, pamiętając o przeszłości, historii, która wiele razy dowiodła, że trwanie przy tradycji, wartościach dawało siłę i moc. Wtedy w Ojczyźnie dobrze się działo. Gdy byliśmy daleko od wartości, źle się działo. Budowanie nowego życia, nowoczesnej Ojczyzny
nie może odbywać się bez uszanowania dorobku przodków. Ksiądz Daniel przypomniał słowa poety Adama Asnyka z wiersza pt. „Do młodych”:
Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
Choć macie sami doskonalsze wznieść;
Na nich się jeszcze święty ogień żarzy,
I miłość ludzka stoi tam na straży,
I wy winniście im cześć!
Wszyscy zebrani wsłuchiwali się w słowa kapłana, a w górze ponad ich głowami skrzyły się w słońcu spadające drobinki lodu, które załamując światło utworzyły na niebie (efekt halo słońca) kolorowy pierścień w tęczowych kolorach. Po mszy św. inspektor, dowódca Inspektoratu Limanowa Związku Strzeleckiego „Strzelec” Stanisław Dębski wraz z młodzieżą „Strzelca” przeprowadził apel poległych, po którym harcerze i dzieci zapalili znicze na grobach żołnierzy, a delegacja z posłem Wiesławem Janczykiem na czele złożyła wiązankę kwiatów. Uroczystość zakończyła się spotkaniem przy ognisku i degustacją bigosu i wspaniałej aromatycznej herbaty.
Organizatorzy dziękują księdzu celebransowi Danielowi za wspólną modlitwę oraz proboszczowi dr. Wiesławowi Piotrowskiemu za pomoc w zorganizowaniu mszy świętej. Państwu Małuchom za możliwość poboru energii elektrycznej nie pierwszy raz. Bardzo dziękujemy państwu Mieszkańcom za obecność i trwanie przy pamięci o Jabłońcu.
Na zakończenie dodajmy, że jako Stowarzyszenie Kulturalno-Oświatowe jesteśmy gotowi czynnie pomóc panu Burmistrzowi w przygotowaniu 100. rocznicy bitwy na Jabłońcu, którą będziemy obchodzić w 2014 roku.
Oprac. G.N.
Bibliografia:
Almanach Sądecki, nr 4/45/2003, s. 45-57.
Bitwa na Jabłońcu – oprac. Wincenty Gawron.
Limanowa. Dzieje miasta, pod redakcją Feliksa Kiryka, t. I, Kraków 1999.
Opis lotu szrapnela autorstwa Wacława Sieroszewskiego, powieściopisarza, działacza niepodległościowego.
Zdjęcia: Roman Szuszkiewicz i Renata Sukiennik.