Czy zastanawialiście się Państwo kiedykolwiek nad sformułowaniem "cud Bożych narodzin"? Dopóki nie przeczytałam objawień błogosławionej Anny Katarzyny Emmerich moje pojęcie odnośnie momentu przyjścia Pana Jezusa na świat było "ograniczone", tzn. odnosiło się wyłącznie do faktu, że oto sam Bóg się narodził - i to był dla mnie cały cud. Opisy tej niemieckiej mistyczki czytałam jednym tchem, są one po prostu niezwykłe, bardzo przejrzyście przedstawiają najważniejsze sceny z życia Bożej Rodziny. Przeżywamy już wyjątkowy czas Bożego Narodzenia, przyjrzyjmy się więc na czym polegał ów cud. Oto jak bł. Anna Katarzyna Emmerich widziała w swoich wizjach narodziny Bożej Dzieciny:
"Maryja powiedziała mu (Józefowi), że tej nocy nadejdzie godzina narodzenia Jej Dzieciątka. Będzie wówczas 9 miesięcy jak poczęła je z Ducha św. Prosiła go by ze swej strony wszystko uczynił, iżby od Boga przyrzeczone, w sposób nadprzyrodzony poczęte Dzieciątko jak najlepiej na ziemi uczcili. Niechaj z Nią połączy modlitwę swoją za ludźmi twardego serca, którzy Mu żadnego przytułku dać nie chcieli. Józef powiedział Maryi, iż przyprowadzi z Betlejem kilka pobożnych znanych mu niewiast do pomocy; lecz Maryja nie przyjęła tego, mówiąc, iż nikogo nie potrzebuje. Była piąta godzina wieczorem, gdy Józef świętą Dziewicę do groty z żłóbkiem zaprowadził(...). Gdy Maryja powiedziała, iż Jej czas się zbliża, iżby więc udał się na modlitwę, opuścił Ją i poszedł na miejsce, w którym sypiał, by się modlić. Jeszcze raz, nim wszedł do komórki swojej, wejrzał w głąb groty, gdzie Maryja plecami do niego zwrócona, klęcząc, modliła się na swym posłaniu z twarzą na wschód zwróconą. Widział grotę napełnioną światłem, a Maryja była jakby płomieniami otoczona (...)Upadł, modląc się, na twarz i nie oglądał się już więcej. Widziałam jak blask naokoło Maryi coraz się powiększał (...). Klęczała w szerokiej, białej szacie, która i przed Nią była rozpostarta. O godzinie dwunastej była w modlitwie zachwyconą. Widziałam Ją z ziemi podniesioną w górę, tak, iż widać było pod Nią podłogę. Ręce miała na piersiach na krzyż złożone. Blask wokoło Niej powiększał się. Nie widziałam już powały groty. Zdawało się, jakby droga ze światła ponad Nią aż do nieba prowadziła, w której jedno światło przenikało drugie, jedna postać przenikała drugą i kręgi światła przechodziły w kształty i postacie niebiańskie. A Maryja modliła się, patrząc ku ziemi. W tej chwili porodziła Dzieciątko Jezus. Widziałam Je jakby jaśniejące, maleńkie Dziecię, jaśniejsze nad wszystek inny blask, leżące na pokryciu przed Jej kolanami (...). Nawet martwa przyroda była na wskroś poruszona. Maryja była jeszcze przez pewien czas tak zachwycona i widziałam jak chustkę na Dzieciątko kładła, lecz Go jeszcze nie podniosła, ani brała w ręce. Dzieciątko po dość długim czasie zaczęło się poruszać i płakać. Maryja zdawała się przychodzić do siebie. Wzięła Dzieciątko, zawijając Je chustką, którą na Nie położyła, przycisnęła Je do piersi i siedziała zasłonięta zupełnie razem z Dzieciątkiem, i zdaje mi się, że je karmiła, widziałam też, że Aniołowie w ludzkiej postaci naokoło Niej na twarzy leżeli..."
Tak to wyglądało - jakże podniosły, piękny cud. Maryja poprzez błogosławioną Annę Katarzynę Emmerich dała również obietnicę szczęśliwego rozwiązania, niezależnie od tego w jak trudnych byłyby warunkach, wszystkim kobietom oczekującym dziecka, które odmówią odpowiednie modlitwy w odpowiednim czasie i zawierzą się Maryi. Ale o tym jak wyprosić tę łaskę następnym razem - na chrzest Pana Jezusa. Radosnych Świąt!
Autor: JDP