Rynek - mszańskie Betlejem

W Wigilię rynek w Mszanie Dolnej wypełnił się mieszkańcami, każdy chciał zobaczyć "żywą" szopkę. Owce i koza, gołębie i króliki, kaczki i perliczki, ale nadto wszystko Maryja i Józef z Dzieciątkiem w żłobie, Aniołowie i pasterze, czekali w wigilijną noc na mieszkańców Mszany Dolnej w szopie pod choinką na Rynku. Tuż po godz. 23 przy szopie zameldowała się Orkiestra Dęta naszej Straży Pożarnej, wszyscy księża z parafii św. Michała na czele z proboszczem - ks. Jerzym Raźnym, spora grupa Zagórzan w regionalnych strojach i rzesza mieszkańców naszego miasta. Nie dopisała jedynie aura - ani krzty śniegu i kilka stopni ciepła. Kiedy jednak zabrzmiały pierwsze takty "Wśród nocnej ciszy" wątpliwości nikt już nie miał - oto rozpoczynają się Gody, najpiękniejsze i najbardziej wyczekiwane święta w roku. Trochę nieśmiało brzmiało nasze śpiewanie, a może z potęgą muzyki nie miało większych szans ? Ale przecież nie to było najważniejsze - najważniejsze było to, że na Rynku, jak na pierwszy raz, było nas naprawdę sporo. Ksiądz Jerzy Raźny góralską gwarą wprowadził w atmosferę tej Nocy, pobłogosławił opłatki i złożył świąteczne życzenia - kiedy strażacy grali kolejną kolędę zza szopy wystrzeliły w niebo sztuczne ognie (niespodzianka od pp. Kręcichwost ze Słomki - dziękujemy bardzo!) Trochę nieśmiało, ale trudno się temu dziwić, często obcy dla siebie ludzie, łamiąc opłatek składali wzajemnie świąteczne życzenia. Byłoby pięknie, gdyby ta nowa tradycja na dobre przyjęła się w naszym mieście - prosił o to burmistrz Tadeusz Filipiak w wigilijną Noc. Z każdą kolejną kolędą było coraz lepiej (głośniej), przybywało też ludzi - a w szopie tłoczno. Wokół żłóbka pasterze, za nimi Aniołowie w bieli i Oni - Maryja i Józef. A w zagrodzie owce i koza - chyba największa atrakcja dla dzieciaków? Na kilka minut przed północą orkiestra odjechała do kościoła Bożego Miłosierdzia na Pasterkę, a my wraz z księżmi z Rynku przeszliśmy do świątyni św. Michała, by w skupieniu, ciszy i mroku oczekiwać na północ, którą oznajmiło 12 uderzeń gongu. Po Pasterce, ci którzy nie mieli okazji zobaczyć żywej szopki wcześniej, na parę chwil udawali się na Rynek by naocznie się przekonać, że szopka naprawdę jest "żywa". W Boże Narodzenie skrzydlaci i kopytni goście naszej szopy - owce, koza, króliki i różnych gatunków ptactwo nie pospało w pachnącycm sianie za długo. Już od wczesnych godzin mieli bowiem gości, szczególnie tych najmłodszych. Po mszy św. o godz. 11 pod szopą na Rynku z koncertem kolęd wystąpiła kolejny raz Orkiestra Dęta O.S.P Mszana Dolna pod batutą Piotra Rataja. Kiedy zabrakło muzyków w strażackich mundurach z głośników słychać było nasze, stare i najbardziej tradycyjne, polskie kolędy - zadbał o to Piotr Armatys z mszańskiego MOK-u. Po godzinie 17 szopa powoli pustoszała - zwierzęta i ptactwo wróciło do swoich zagród i na swoje grzędy. Święta Bożego Narodzenia za nami - będziemy pytać mieszkańców Mszany Dolnej, czy pomysł z żywą szopką akceptują ? Może mają uwagi, co do samej organizacji ? Ale na to mamy cały rok, a dziś trzeba podziękować i z imienia wymienić tych, którzy bezinteresownie przyczynili się do tego dzieła - wielka szopa, dziś stojąca na Rynku, na codzień stoi przy zabudowaniach plebańskich, obok parkingu pod skarpą kościelną. Trzeba ją było przetransportować na Rynek - podjął się tego p. Kazimierz Dudzik z ul. Leśnej i jego pracownicy. Wielkie kopary, niskopodłogowa platforma i samochód ciężarowy, liny i łańcuchy, ale przede wszystkim doświadczenie i mądrość ludzi, poradziły sobie z załadunkiem i transportem pod osłoną nocy z parkingu na Rynek. Pomogli w tym mszańscy policjanci, zabezpieczając przejazd. Zanim do szopy wprowadziły się zwierzęta trzeba było wymościć im legowiska - ze swoich stodół pachnące siano przywieźli panowie Jan Szynalik - rolnik z ul.Krasińskiego i radny Rady Miasta, a także Kazimierz Dudzik, który szopę na Rynek przewiózł. Na kilka godzin przed Pasterką, w szopie były już owce - tych użyczył p. Andrzej Dudzik - radny miejski, ale i rolnik-hodowca. Wspólnie z Janem Szynalikiem ustalili, co i gdzie ma stanąć. Z Łostówki, od Państwa Krystyny i Wiesława Bierówków i nieocenionego p.Wojciecha - zięcia gospodarzy Oberwanki, mieliśmy przesympatyczną kozę i gromadę ptactwa domowego, zaś od p. Józefa Kozioła z ul.Starowiejskiej piękne gołębie i szykowne liliputy. Były jeszcze wielkie króliki, dzielące miejsce z owieczkami i kozą. Ksiądz Rafał Piórkowski zadbał o "ludzki" wymiar i potencjał naszej szopy - młodzież dała się przekonać swojemu katechecie i w sposób niezwykle piękny i godny pełniła role Józefa, Maryii, Aniołów i pasterzy. Wielu mieszkańców Mszany Dolnej również przywdziało góralskie stroje i przyszło do szopy, a później w cyfrowanych portakach, pięknych serdakach i kapeluszach, a gospodynie w kolorowych spódnicach i gorsetach, uczestniczyło w Pasterce. To piękne świadectwo naszej bogatej kultury i wierności starym i pięknym zwyczajom zagórzańskiej ziemi. Zanim na Rynku stanęła szopa, swoim blaskiem zachwycała wielka choinka - by nie wywrócił jej wiatr, zadbali pracownicy ZGK, by wszystkie lampki świeciły, postarał się dyr. MOK Piotr Armatys i p. Stanisław Szendera. "Dziełem" MOK-u jest także dekoracja świąteczna pod choinką. Szopę na przysłowiowy "ostatni guzik" dopinali jeszcze we Wigilię pracownicy ZGK i dyr. Tomasz Dul. Ale choinka ma też piękne ozdoby - o te zadbali uczniowie i nauczyciele naszej "jedynki" z ul. Sienkiewicza. Jak widać, bardzo wielu ludzi przyczyniło się do tego, by rzesza młodych i starszych, ale przede wszystkim naszych dzieci, mogła nacieszyć się spotkaniem z Bożą Dzieciną i .... owcami, kozą, królikami i gołębiami. Jeszcze raz, wszystkim którzy pomogli w chwilowej przemianie naszego Rynku na betejemską krainę, z całego serca dziękujemy ! Źródło: www.mszana-dolna.eu i www.gorce24.pl