Postęp po europejsku – cz. IV „Zwierzaki ponad wszystko”

Jeżeli będziesz jechał drogą i potrącisz zwierzę i nie zatrzymasz się, a akurat będziesz w najbliższe wakacje we Włoszech, to zapłacisz mandat od 359 do 1559 euro. Albo będziesz jechał i oglądając piękne widoki słonecznej Italii, nie zechcesz zatrzymać się przy leżącym – powiedzmy kocie, psie, czy łasicy…, to zapłacisz od 78 do 311 euro. Jeżeli zaś zabierzesz np. tę wspomnianą łasicę, to wioząc ją do najbliższej kliniki weterynaryjnej, będziesz miał na drodze takie same uprawnienia, jakbyś wiózł rannego człowieka. Tak więc, możesz przejechać na czerwonym świetle, możesz nie przestrzegać znaków ograniczenia szybkości. Kiedyś miałem ochotę kupić sobie psa. Jak będę się wybierał do Włoch, to kupię sobie takiego w mocno podeszłym wieku. Będę miał przy każdej kontroli wymówkę, że jadę do kliniki weterynaryjnej. Do rzeczy. Nie mam nic do zwierząt; są Bożym stworzeniem i jak najbardziej trzeba je szanować. Brzydzę się tymi, którzy się nad nimi znęcają. Ale co najmniej nie przepadam za tymi, którzy z nich robią ludzi – na różne sposoby….(wydaje mi się, że jeden z nich podałem). W nauce Kościoła znajdujemy miejsca, gdzie występuje stwierdzenie, iż nie należy bez potrzeby zabijać i znęcać się nad zwierzętami. Ale nieco dalej czytamy, że „równie niegodziwe jest wydawanie na nie (zwierzęta – przyp. AD) pieniędzy, które mogłyby w pierwszej kolejności ulżyć ludzkiej biedzie. Można kochać zwierzęta; nie powinny one jednak być przedmiotem uczuć należnych jedynie osobom”. Cóż, należy pogratulować Włochom, w dobie kryzysu, sposobu na „łatanie dziury”. No cóż, jedni mają radary, a inni zwierzęta i jakoś się to kręci. Do czasu…… Źródło: GN, 51/2012
Autor: Adam Dziki