Do Siego Roku!

   Już niebawem rozpocznie się odliczanie do kresu starego roku, a zarazem do początku nowego. Wystrzelą korki od szampana, nocne niebo rozświetlą błyski fajerwerków, osunie  się lawina noworocznych życzeń; tych szczerych, i tych kurtuazyjnych, realnych i wydumanych. Dla tych, którym młode musujące wino nie uderzy za bardzo do głowy, pozostanie zabawa do białego dnia. Zatem „Niech żyje bal”.
   Jest to dobra okazja, aby zachęcić do lektury pięknego wiersza znanego polskiego poety Adama Asnyka. A tak na marginesie,  dla przypomnienia młodemu pokoleniu, Asnyk był więźniem X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej, członkiem Rządu Narodowego – naczelnego organu władz powstania styczniowego.  Ojciec poety, Kazimierz, walczył w powstaniu listopadowym.
  Powie ktoś, że to „passé demode”. A ja odpowiem, że tak to, ku refleksji … .
Cyprian Kamil Norwid, najznakomitszy  - moim skromnym zdaniem – poeta polski  (nic nie umniejszając trójcy wielkich romantyków) stwierdził, że „historia, jak fenomen, przypadkami się [czasem] odpomina”.
Adam Asnyk
Na Nowy Rok
Słyszycie? Północ już bije, Rok stary w mgły się rozwiewa, Jak sen przepada... Krzyczmy: Rok Nowy niech żyje! I rwijmy z przyszłości drzewa Owoc, co wiecznie dojrzewa, A nie opada.Rok stary jak ziarnko piasku Stoczył się w czasu przestrzenie; Czyż go żałować? Niech ginie! bez łzy, oklasku, Jak ten gladiator w arenie, Co upadł niepostrzeżenie Czas go pochować.
Bywały lata, ach! krwawsze, Z rozpaczy jękiem lecące W przeszłości mrok. A echo powraca zawsze, Przynosząc skargi palące... Precz z smutkiem! Życzeń tysiące Na Nowy Rok! Spod gruzów rozbitych złudzeń Wynieśmy arkę rodzinną Na stały ląd! Duchowych żądni przebudzeń, Potęgą stańmy się czynną Bacząc, by w stronę nas inną Nie uniósł prąd.Rozumu, niezgiętej woli, Prawdziwej duchowej siły I serc czystości! A Bóg nam stanąć pozwoli, I z naszej skromnej mogiły Dzieci się będą uczyły, Jak żyć w przyszłości.W olbrzymim pokoleń trudzie Bądźmy ogniwem łańcucha, Co się poświęca, Nie marzmy o łatwym cudzie! Najwyższy heroizm ducha Jest walką, co nie wybucha, Pracą bez wieńca.Uderzmy w kielichy z winem I bratnie podajmy dłonie, Wszakże już czas! Choć różni twarzą lub czynem, Niech nas duch jeden owionie, Niech zadrży miłością w łonie I złączy nas!Bo miłość ta, która płynie Z poznania ziemskiego mętu, Jest światłem dusz! Choć Bogu wznosi świątynie, Potrafi zstąpić bez wstrętu I wyrwać słabych z odmętu W pośrodku burz.Niech żyją pierwsi w narodzie, Jeżeli zawsze są pierwsi I w Poświęceniu! Gdy z czasu potrzebą w zgodzie, W szlachetnym czynie najszczersi, Swą dumę umieszczą w piersi, A nie w imieniu!
I ci, co żadnej spuścizny Na grobie matki nie wzięli Prócz łez - niech żyją! Jeżeli miłość ojczyzny Jako synowie pojęli I na wyłomie stanęli, Gdzie gromy biją. Spełnijmy puchary do dna I życzmy sobie nawzajem Szczęśliwych lat! Niech myśl powstanie swobodna I światło błyśnie nad krajem! Bogu w opiekę oddajem Przyszłości kwiat. Tych naszych braci, co cierpią, Miłością naszą podnieśmy Męczeński ród. Niech od nas pociechę czerpią, Nadzieję w ich sercach wskrześmy, Wołając: jeszcze jesteśmy Niech żyje lud!

(wiersz powstał 6 stycznia 1868 roku)

 Autor: mhonved

Zdjęcie: Roman Szuszkiewicz