Autor: Jan Zakarpacki
Obrona książki – „Pakt….”
Opublikowany w: Wydarzenia
–
04 stycznia 2013
Przede wszystkim pragnę oświadczyć, iż nie jestem historykiem, więc mierzyć mi się z profesorem Nowakiem, którego uważam za jednego z najpoważniejszych autorytetów w dziedzinie historii w Polsce, jest dla mnie, mówiąc oględnie, ponad siły.
Aczkolwiek wstydem byłoby schować w tym momencie głowę w piasek, dlatego podejmuję, z pewnością bardzo nieudolną próbę quasi polemiki. Wysłuchałem odpowiedzi Pana Profesora dotyczącej omawianej książki. Co mogę powiedzieć?
Przede wszystkim Pan Profesor, idąc za tropem zadającego pytanie, wciąż stawia tryb warunkowy typu „gdyby Piłsudski żył…” Niestety na nasze nieszczęście w omawianym przez książkę czasie Józef Piłsudski nie żył już od ponad czterech lat i wydaje mi się, że rozważając naszą sporną kwestię należy zostawić tę zasłużoną postać i skupiać się na tych, którzy w tym czasie dzierżyli władzę, a więc na bardzo (mówiąc delikatnie) przeciętnych przywódcach państwa: Ignacym Mościckim i marszałku Rydzu-Śmigłym. Przecież to oni podejmowali kluczowe decyzje i dlatego uważam, że trzeba pozostawić, na ile to tylko możliwe, postać Piłsudskiego. Drugi tryb warunkowy stawiany przez Pana Profesora, to „gdyby doszło (np. w 1933) do wojny prewencyjnej, czyli do ataku na Rzeszę”. Odpowiem – byłoby dobrze, ale nigdy do tego nie doszło. I trzeci tryb warunkowy: „gdyby Polacy wymogli na Wielkiej Brytanii i Francji gwarancje wojskowe”. Ale przecież nie wymogli. Zawarliśmy układ, który skazywał nas na wojnę.
W związku z tym proponuję pozostawić wspomniane tryby warunkowe i oprzeć dyskusję jedynie na faktach, które tworzyły kontekst. Minister spraw zagranicznych Józef Beck miał świadomość, że jego mistrz Józef Piłsudski nie żyje od kilku lat, że przywódcy państwa, to słabe osobowości, że nie mamy gwarancji wojskowych od „sojuszników”. Taką wiedzę posiadał w 1939 r. przed wybuchem wojny. No i chyba wiedział, że Stalin tylko czeka na nasze potknięcie. I to są fakty. Myślę, że autor książki na nich oparł swoją dalszą fikcję historyczną.
Muszę przyznać, że zgadzam się natomiast ze stwierdzeniem Pana Profesora, iż książka ośmiesza nas Polaków. To prawda. Z tym, że wydaje mi się, że przede wszystkim ośmiesza naszą dyplomację i trochę naszą narodową pewność siebie wyrażoną w ówczesnej myśli politycznej.
PS.
Jeszcze próba odpowiedzi na pytanie „Dlaczego reklamujecie taką książkę?” Mimo nurtu fikcyjnego, autor zawiera wiele wiadomości historycznych, chociażby o wspomnianych rozmowach polsko-niemieckich, czy np. dotyczących planów zbrojeniowych II RP. Nie wiem, czy autor apelacji– „historyk” będzie podejmował dalszą dyskusję. Pragnę jedynie zaznaczyć, iż rozumiem troskę, z jaką druga strona podchodzi do tematu i dlatego właśnie nie staram się tego bagatelizować.