Autor: Ks. St. Wojcieszak
Pieśń powstańcza AD 1863
Opublikowany w: Wydarzenia
–
22 stycznia 2013
Był 5 sierpień 1864 r. Na stokach Cytadeli warszawskiej ustawiono szubienice. Władze carskie spędziły na zorganizowany spektakl wielotysięczny tłum. Niech patrzą, co ich czeka i niech odniechce się im walki. Niech zgaśnie ich duch. Niech stracą nadzieje. Rozpoczęła się egzekucja. Po niesprawiedliwym sądzie, z więzienia pod eskortą, przyprowadzono skazańców. W przygnębiających warunkach przebywali w nim od kilku miesięcy. W nocy z 10 na 11 kwietnia władze rosyjskie aresztowały ostatniego przywódcę Powstania Styczniowego - Romualda Traugutta. Był on człowiekiem niezwykłym. Pochodził z Szostkowi koło Puszczy Białowieskiej. Najpierw uczył się w szkole oficerskiej w Żelechowie w pułku saperów. Potem wysłano go do tłumienia powstania na Węgrzech, którym dowodził Józef Bem. Po wojnie krymskiej czekały go zaszczyty i mieszkanie w Petersburgu. On jednak czuł się podle, bo był Polakiem, a musiał chodzić w mundurze rosyjskim i służyć carowi. Porzucił wiec zaszczyty i oddał się służbie Ojczyźnie. Gdy miał 25 lat ożenił się. Byli szczęśliwą rodziną, ale spadły na niego dotkliwe ciosy. Zmarła mu w krótkim czasie żona, babcia i dwoje dzieci. Chciał ukryć się w zakonie, ale żyły w nim powiedziane kiedyś przez babcię słowa: „będziesz potrzebny Polsce”. Ożenił się wiec po raz drugi z Antoniną Kościuszkówną, aby móc pełniej wychować dwie córki. Chciał ratować Ojczyznę i widząc niepowodzenia w walce o jej obronę, jako przywódca – ostatni dyktator - stanął na czele powstania. Chciał zreorganizować oddziały powstańcze i dokonać uwłaszczenia chłopów. Nie był jednak tego w stanie dokonać z powodu militarnej przewagi Rosjan. W końcu nie on, ale car dokonał tego uwłaszczenia w zaborze rosyjskim, a jego skazano na śmierć. Wraz z nim skazano Rafała Krajewskiego, Józefa Toczyńskiego, Romana Żulińskiego i Jana Jeziorańskiego.
Romuald szedł na śmierć jak Chrystus. Był pogodzony z wolą Bożą, a kierował się miłością do Ojczyzny i człowieka. Ucałował krzyż i ze złożonymi dłońmi na wzór męczenników chrześcijańskich z pierwszych wieków szedł spokojnie na szubienicę. Kiedy rozpoczęła się egzekucja, rosyjska orkiestra wojskowa zagrała porywającego walca: „Na stokach Mandżurii”. Nie podjęli jednak tej melodii Polacy. W odpowiedzi natomiast wielotysięczny tłum upadł na kolana i ze łzami w oczach śpiewał: „Boże coś Polskę” oraz „Święty Boże, Święty Mocny, Święty i Nieśmiertelny zmiłuj się nad nami”, „Od powietrza głodu, ognia i niewoli zachowaj nas Panie”.
Nie sposób oszacować strat, jakie ponieśliśmy w styczniowym spotkaniu. Ilu zginęło ludzi, ilu zostało rannych i okaleczonych, ilu wywieziono na Sybir, ilu zmuszonych było do wyemigrowania na zachód Europy, ile zamknięto domów zakonnych, ile majątków skonfiskowano (około 3450). Ocalałych skazywano na represję i niepamięć. Rodzinom, które straciły kogoś bliskiego nie wolno było nosić żałoby. Władze carskie zabroniły także śpiewać niektórych pieśni. Uważały bowiem, że mają one „nuty podburzające do walki” i buntownicze wobec zaborcy. Do takich pieśni zaliczano hymn „Boże coś Polskę”. Utwór ten, jako panegiryk (4 zwrotki) został napisany w 1816 roku przez Alojzego Felińskiego na cześć Króla Aleksandra I (cara Rosji) i nosił tytuł „Pieśń narodowa za pomyślność króla”. Ale już w następnym 1817 roku, został on istotnie zmieniony przez Antoniego Góreckiego i brzmiał „Hymn do Boga o zachowanie wolności”. W refrenie natomiast pojawiły się słowa: „Ojczyznę, wolność, racz nas wrócić Panie.” Niedługo potem stał się on hymnem patriotycznym, śpiewanym w czasie podniosłych uroczystości, manifestacji, czy niezwykłych wydarzeń. Po powstaniu listopadowym zaczęto go śpiewać na melodię starej, maryjnej pieśni „ Bądź pozdrowiona, Panienko Maryjo” a ostatecznie „Serdeczna Matko”. Hymn spopularyzowano szczególnie w czasie powstania styczniowego. Dokładano do niego kolejne zwrotki aktualizujące sytuację narodu, tak, że było ich kilkanaście. Ze względu na ich treść i porywającą oraz chwytającą za serce melodię, władze carskie widziały w niej zagrożenie dla swych rządów i zabroniły jej śpiewu. Tym bardziej, że hymn ten wszedł w praktykę życia żołnierskiego i śpiewano go codziennie, jako „Obozową modlitwę poranną” i całkowite zdanie na Bożą Opatrzność.
Pieśń „Boże coś Polskę” towarzyszyła nieustannie oddziałom powstańczym. Żołnierze bowiem wierzyli, że łatwiej jest walczyć z wrogiem ufając, że Bóg dopomoże i łatwiej jest ginąć, wierząc w Bożą sprawiedliwość. Pieśń ta była wyznaniem wiary i modlitwą oraz zachętą do boju za Ojczyznę.
W czasie powstania styczniowego śpiew pieśni odgrywał bardzo ważna rolę. Przypominano więc i śpiewano dawne pieśni religijne i patriotyczne. Między innymi hymn „Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy”. Słowa tej pieśni ułożył w 1797 roku Józef Wybicki (1747-1822) i dedykował gen. Henrykowi Dąbrowskiemu. Nazwano ją „Pieśnią legionistów polskich we Włoszech”, „Śpiewem Legionistów Polskich z 1798 roku” lub „Mazurkiem |Dąbrowskiego”. W połowie XIX wieku Stefan Witwicki (1802-1847) dopisał kolejne zwrotki. Natomiast melodia oparta jest na muzyce z Podlasia opracowanej przez Michała Kleofasa Ogińskiego. Od 1926 roku jest to polski hymn narodowy.
Śpiewano także pieśni znane już w czasie powstania listopadowego. Między innymi pieśń „Gdy naród do boju wystąpił z orężem, panowie o czynszach radzili. Gdy naród zawołał Umrzem lub zwyciężym! Panowie w stolicy bawili.” Autorem tej pieśni (Z utworu „Szlachta polska w roku 1831”) jest Gustaw Ehrenberg. Był on nieślubnym synem cara Aleksandra I i Heleny Dzierzanowskiej Rauten-Strauch. Nienawidził on swego ojca cara i opowiadał się po stronie walczących z nim Polaków.
Inną pieśnią, którą przywoływano był „Marsz obozowy” z muzyką Karola Kurpińskiego (1785-1857):
„Bracia do bitwy nadszedł czas, trąba wojenna wzywa nas,
Do boju! Do boju pośpieszmy wraz.
Zdradny sąsiad myśl natężył, jakby zniszczyć polskie plemię,
Wziął w opiekę, uciemiężył, rwał na części naszą ziemię”.
Poważne pieśni patriotyczne włączono elementy pięknej miłości żołnierza do dziewczyny, jak to widać w piosence:
„Bywaj dziewczę zdrowe, Ojczyzna mnie wola,
Idę za kraj walczyć wśród rodaków koła.
I choć przyjdzie ścigać jak najdalej wroga,
Nigdy nie zapomnę, jak mi jesteś droga.(…)
Pocóż ta łza w oku, pocóż serca bicie?
Tobiem winien miłość, a Ojczyźnie życie.
Pamiętaj, żeś Polak, że to za kraj walka,
Niepodległość Polski, to twoja rywalka.”
Śpiewano pieśni autorów mało znanych, anonimowych, ale także do słów poetów i klasyków poezji i muzyki. W 1846 r. Kornel Ujejski ułożył znaną do dziś pieśń do muzyki Józefa Nikorowicza:
„ Z dymem pożarów, z kurzem krwi bratniej,
Do Ciebie, Panie, bije ten głos.
Skarga to straszna, jęk to ostatni,
Od takich modłów bieleje włos.
O Panie, Panie! Ze zgrozą świata,
Okropne dzieje przyniósł nam czas,
Syn zabił matkę, brat zabił brata,
Mnóstwo Kainów jest pośród nas”.
Pieśń ta zwana też była „Chorałem”. Szczególnie lubiane przez powstańców były pieśni ułożone do muzyki St. Moniuszki, np. „Pieśń wojenna” ułożona do słów Józefa Kościelskiego (1845-1911):
„Czy w radzie, czy w zwadzie, czy w swarnej gromadzie,
W modlitwie, czy w bitwie, czy harcem w gonitwie,
Rycerski9e rzemiosło przed wszystkim rej wiedzie,
Bo wszędzie ten pierwszy, kto w boju na przedzie.
Z potrzeby w potrzebę, i z cwału w cwał,
Ze szańca na szaniec, i z wału na wał!
To rozkosz, to rozkosz jedyna,
Rycerska przyczyna, rycerski to tan!
Co rycerz to pan”;
Czy „Pieśń wieczorna” do słów Władysława Syrokomli (1823-1862):
„Po nocnej rosie, płyń dźwięczny głosie,
Niech się twe echo rozszerzy,
Gdzie nasza chatka, gdzie stara matka,
Krząta się koło wieczerzy”;
albo „Na Wawel, na Wawel,
Krakowiaku żwawy (bis)
Podumaj, podumaj, potęsknij
Nad pomnikiem sławy.”
Autorem tych słów jest Edmund Wasilewski (1814-1846). St. Moniuszko, twórca polskiej opery narodowej, był tez organistą i komponował wiele pieśni religijnych znanych także dziś: „Ojcze z niebios Boże Panie tu na ziemię ześlij nam, Twoje święte zmiłowanie, tu na ziemie ześlij nam.” W okresie Powstania Styczniowego śpiewano nie tylko przywoływane już znane wcześniej pieśni patriotycznej. Wydarzenie to wniosło do narodowego śpiewnika nowe pieśni zainspirowane zaistniałą sytuacją. Na usługi powstania, oddał swój niezwykły poetycki talent Mieczysław Romanowski (1833-1863), który zginął z przestrzelona głową w bitwie pod Józefowem (24.04.1863 r.). To on ułożył wspaniały „Hymn polski” ze słowami:
„Ojczyźnie naszej, Polsce bądźmy wierni,
Pokąd tchu w łonie.
Stójmy wytrwali, gdy wieńce nam z cierni,
Kładą na skronie.
Nieszczęście i klęski niech miłość połamie,
Czy dźwiga nas dola, czy chytrze nas skłamie,
Ojczyźnie tej życie, krew nasza i ramię
I chwała w zgonie.”
oraz „Piosenkę żołnierską”
O bogdance i róż rwaniu,
Dla nas nie ma róż!
„Co nam marzyć o kochaniu,
My, jak ptacy na wędrówce,
Dziś tu, jutro na placówce,
Może stanie już!”
Drugim niezwykłym talentem i autorem pieśni powstańczych AD 1863 jest Ernest Buława. Jest to pseudonim hrabiego Władysława Tarnowskiego (1836-1878). Napisał on słowa i muzykę do pieśni:
„A kto chce rozkoszy użyć,
Niech idzie w wojence służyć!(…)
Śpij kolego, a w tym grobie,
Niech się Polska przyśni Tobie!”
Powstanie Styczniowe zaczęło się zimą, a więc w bardzo niedogodnym czasie, kiedy jest mróz, śnieżyce, głód i poniewierka. I w takich to okolicznościach obok walki powstawały pełne liryzmu i zwiewności pieśni, jak chociażby ta:
„W krwawym polu srebrne ptaszę,
Poszli w boje chłopcy nasze!
Hu! Ha! Krew gra!
Duch gra! Hu! Ha!
Niechaj Polska zna,
Jakich synów ma.”
Autorem słów jest Wincenty Pol. Pod koniec lutego 1863 r. we Lwowie żegnał swoich przyjaciół odchodzących do powstańczej partyzantki. Wtedy to wieczorem ułożył tę pieśń, a jego kolega Alfred Bejowski, na poczekaniu, na gitarze, zagrał do nich melodię nawiązującą do wojskowej pobudki.
W czasie powstania śpiewano tez pieśni do słów i melodii Władysława Aurcyca (1826-1882) – „Marsz strzelców”
„Hej strzelcy wraz, nad wami Orzeł Biały,
A przeciw wam śmiertelny stoi wróg”,
Czy „Marsz Żuawów” do słów St. Moniuszki:
„Lecz, gdy bój zawrze, to nie na żarty,
Znak i karabin do ręki bierzem,
A Polak w boju kiedy uparty,
Stanie od razu starym żołnierzem.
Marsz, marsz żuawy!
Na bój na krwawy,
Święty, a prawy,
Marsz, żuawy marsz!”
Wszystkie pieśni śpiewane w czasie powstania mają znanych autorów. Tak np. „Pobudka 1863” ze słowami:
„Polska powstała,
Dzwon wolności brzmi!
Dumne Moskalisko,
W naszym kraju drży?
Siadaj na koń,
Chwytaj za broń,
Na Moskala rusz!”
W pieśni Powstania Styczniowego wpisany był krzyż. Dominuje w nich nastrój bojowy, modlitwa do Boga i bohaterski czyn. Wielokrotnie odwoływano się w nich do Matki Bożej, jako opiekunki naszego narodu i Królowej Polski. Układane i śpiewane pieśni dodawały męstwa, zwłaszcza ludziom młodym, którzy przystąpili do powstania. Radowały ich w niełatwym losie, w tułaczce po lasach, dodawały odwagi w niebezpieczeństwach, koiły tęsknotę wobec ukochanej, czy rodziny. Nucone były w celach więziennych Cytadeli warszawskiej, lub w fortach Modlina, czy Dęblina. Pieśni te powędrowały wraz z zesłańcami na Syberię i tam pozostały, albo wróciły z nimi z powrotem, gdy udało się wrócić na „Ojczyzny łono”. Inspirowały też do postaw patriotycznych tych, którzy w poszukiwaniu chleba i wolności udali się na emigrację. Pieśni powstańcze poznawali także ludzie innych narodowości, podziwiali je, a niekiedy nawet tłumaczyli na swój język. Marian Dubiecki w książce „Echa powstania styczniowego” (Zamość 1922) pisze: „Nie zapomnę przerażenia rosyjskiego kapitana, który wracał z przegranej z polakami potyczki i wołał Prawdziwy to był sądny dzień, gdy zaśpiewali „Boże coś Polskę” i rzucili się na nas. Walczyłem na Krymie z Francuzami, z Anglikami, byłem na wojnie z Turkami, a z niczym podobnie okropnym nie spotkałem się.”
Natomiast Stefan Brykczyński w utworze „Moje wspomnienia. Rok 1863” (W-wa 1936) pisze: „Śpiewaliśmy dużo pieśni i inna kawaleria, inne żuawy śmierci, inne strzelcy. Przy wejściu do miast, przy powitaniach oddziałów, w uroczystych okolicznościach cała brać śpiewała Boże coś Polskę i Jeszcze Polska nie zginęła. Na nabożeństwach odprawianych w lasach przez kapelanów oddziałów pieśni wprowadzały nas w taki nastrój, że gotowi byliśmy zaraz głowy położyć za wiarę i ojczyznę.”
150 rocznica wybuchu Powstania Styczniowego niech pobudzi nas do poznawania spiewanych wówczas pieśni. Niektóre z nich przetrwały burze dziejowe i żyją do dziś. Niech wbrew poprawności politycznej uczą nas historii nie omijając takich zagadnień, jak Katyń, Smoleńsk, Stan wojenny. Niech refleksja nad „Powstańczą pieśnią AD 1863” zachęci nas także do śpiewu. Niech to będzie lek przed samotnością, ale także łącznik do międzyludzkiej solidarności.
Posłuchajmy jeszcze, co o wartości pieśni Jeszcze Polska nie zginęła pisał w wierszu „Weteranom z 1831” Kornel Ujejski:
„Pieśń polska, niepodległa, ta, co jeno wierzy
W Boga, w ducha narodu i jego rycerzy,
Więc przy Ojczyźnie stoi i hasła nie zmienia-
Ta pieśń, co z naszych ojców wyrosła cierpienia
I dotąd wierne syny z całej polski garnie,
Bo w jej trzech ranach jedną odczuwa męczarnię;
Ta pieśń, której ze sobą nie zabrali wieszcze
Nie zabrali jej w grób – nie! Ona żyje jeszcze!
Ona, kiedy bluźnierców wzmaga się rozpusta,
Zawsze komuś w narodzie rozpłomieni usta
Rozkazując: Idź, mów, głoś! Chleb anielski zamień
Na ich gniew, urąganie – a choćby na kamień!”