Czy Jan Paweł II prosił o eutanazję?

Jeśli ktoś z nas sądzi, że dyskusja na temat eutanazji, poruszona przy okazji Wielkiej Orkiestry Ś.P. jest przypadkiem, to raczej jest w błędzie. Sami widzimy, jak ten temat zaczyna być „odgrzewany” przez „największe autorytety RP” z każdej strony. Oczywiście jest to młyn na wodę rządzącym, którzy dzięki temu mają znów swobodę działania, bo społeczeństwo jest rozpalone dyskursem światopoglądowym (eutanazja plus jeszcze cała szopka ze związkami partnerskimi), więc nikt konkretnie nie zastanawia się już nad zagrażającym nam potężnym krachem finansowym i gospodarczym. Skoro jednak już dyskusja została napoczęta, to należy ją śledzić i stać na straży prawdziwych pojęć. A pojęcia te zostały – jak to zwykle się dziś czyni – bardzo sprytnie rozmyte. Otóż należy przede wszystkim jasno odróżnić i sprecyzować – czym jest eutanazja; czym jest z kolei zaprzestanie uporczywej terapii; czym wreszcie jest bierna eutanazja. Filozofowie z telewizora wypowiadając się na ten temat bardzo sprytnie żonglują na przemian tymi sformułowaniami. Są perfidni do tego stopnia, że co rusz, próbują nawet z Jana Pawła II uczynić promotora eutanazji. Perfidia bezgraniczna! Do rzeczy więc. Z eutanazją mamy do czynienia wówczas, gdy pojawia się celowe działanie, które ma na celu doprowadzenie do śmierci. Zaprzestanie uporczywej terapii, to zgoda na śmierć naturalną. Uporczywa terapia pojawia się wówczas, gdy stosujemy wobec danego człowieka środki nadzwyczajne i nieproporcjonalne mające na celu przedłużyć życie, w sytuacji, gdy nie ma już szans na jego wyleczenie. Kościół uczy nas, że człowiek ma prawo w takiej sytuacji do zaniechania tej terapii. ALE! To wcale nie oznacza, że mamy wtedy zaniechać zwykłej opieki nad tą konkretną osobą. Zwykła opieka, to odżywianie i stosowanie środków przeciwbólowych. I teraz przejdźmy do wspomnianego przykładu z ojcem św. Janem Pawłem II. Pamiętamy, że ojciec św. ciężko zachorował, co spowodowało, że lekarze musieli dokonać zabiegu tzw. tracheotomii, co wspomagało proces oddychania. W pewnym momencie – już po tym zabiegu – stan zdrowia Jana Pawła II pogorszył się na tyle, że znów miał wrócić do szpitala. Wówczas to zapytał lekarzy wprost, czy są w stanie go wyleczyć. Gdy odpowiedzieli, że nie, ojciec św. postanowił pozostać w domu i umrzeć śmiercią naturalną. To był przykład zaprzestania uporczywej terapii. Z eutanazją mielibyśmy do czynienia, gdyby papież poprosił o środki, które zakończyłyby jego życie. Dobrze wiemy, że tego nigdy nie uczynił. Jeszcze wypada koniecznie wspomnieć o tzw. eutanazji biernej. Polega ona na tym, że zaniechuje się działań i procedur medycznych u osoby, która mogłaby żyć jeszcze długo. Tak jest np. u ludzi w tzw. stanie wegetatywnym, których niekiedy odłącza się od sondy podającej pokarm. To jest klasyczny przykład eutanazji biernej. W tej ostatniej kwestii wypowiedział się Jan Paweł II na rok przed swoją śmiercią. Podczas spotkania z lekarzami katolickimi stwierdził, ze podawanie człowiekowi wody, czy pokarmu nie można potraktować jako zabiegi nadzwyczajne, bo są one tylko zagwarantowaniem podstawowych praw każdego człowieka. Warto powyższe rzeczy rozważyć, by nie dawać sobie wmówić każdego głupstwa wypowiedzianego przez któregoś z dyżurnych gadaczy w telewizorze. Poza tym w dyskusjach światopoglądowych musimy opierać się na konkretach, nie zaś na emocjach, co sprawi, że będziemy potrafili bronić naszych stanowisk. Niestety zdaje się, że nadchodzą czasy, które będą wymagać od wierzących wiele determinacji, odwagi, wiary i mądrości. Ale przecież w naszych uszach wciąż brzmi to niesamowite „Nie lękajcie się!”.

Autor: ks. Robert